Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi kundello21 z miasteczka Rzeszów - Racławówka. Mam przejechane 49632.67 kilometrów w tym 8783.23 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.91 km/h Ale liczy się jakość, a nie ilość...
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
Jeździmy pod patronatem Forum Rowerowe Bikeforum.pl :
  • Najlepsze forum 

rowerowe

  • Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy kundello21.bikestats.pl

    Archiwum bloga

    Dane wyjazdu:
    95.00 km 40.00 km teren
    06:20 h 15.00 km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Żółty szlak to chyba też znaczyły żółtki...

    Sobota, 28 kwietnia 2012 · dodano: 29.04.2012 | Komentarze 4

    Bo kto by pomyślał, że większość szlaku od Dynowa będzie tak zarośnięte...

    Ale dało się jechać...

    Na początek zebraliśmy się koło zalewu. Było już niestety ciepło. Jakoś wolałem jednak te jesienne jazdy, no i zimowe... Przynajmniej nie było tyle potu, ale za to trzeba było się ubierać z godzinę.
    Paweł, Tomek i ja. No to drzemy na przylasek. Tam każdy z nas ma inną wizję trasy, ale w końcu mianujemy Tomka dzisiejszym honorowym przewodnikiem. W razie czego wszystko będzie na niego :P
    W przylasku za zielonym szlabanem zauważamy to coś...

    (nie złapało ostrości, bo na programie krajobraz)
    Dalej śmigamy za Tomkiem i asfaltem w dół. Zaraz dalej wjeżdżamy do lasu w Straszydlu, a tam bardzo fajne ścieżki, niestety nimi podjeżdżamy. Paweł nie jest z tego powodu zadowolony;)
    Robi nam kilka zdjęć:

    (normalnie pro :D:D)
    I jedziemy dalej. Kierujemy się na Błażową. Bardzo szybkie szutry i jesteśmy w Błażowej. Przejazd przez kratowany mostek i rzeczkę Piątkówkę.
    Drzemy na szlak:

    Niestety nasze fulle zaczynają mieć humory, bo Tomkowi strzela sztyca, a u mnie stery wariują i też pstrykają (jak się okazuje, to miska sterów w ramie strzela)

    Trudno. Zrobiliśmy szybki serwis, czyli obfite polanie olejem do łańcucha i po jakimś czasie u mnie przestało pstrykać, a u Tomka znacznie ucichło.
    Na zjeździe do Dynowa kilka chmar piesków którym się nudziło, więc nas goniły

    Fajne psiaki...

    Szybki zjazd do asfaltu i jedziemy do Dynowa. W mieście zamówiliśmy dwie Tortille i jednego kebaba. Bardzo fajne żarcie się okazało. Niestety parcie na pedał jakoś się zmniejszyło, ale to pewnie dlatego, że i tak już dość natłukliśmy kilosów.
    Jeszcze zakupy w Dynowie i jedziemy na jakże piękny i zadbany żółty szlak, podkreślam PIESZY.
    Na początku dobrze oznaczony, da się jechać. I tutaj chyba ostatnia najlepsza zabawa tego dnia:


    Niestety, dalej jazda bez GPSa Pawła, gdzie miał wgraną mapkę ze szlakami, była by niemożliwa. Zaczęły się totalne krzaczory i pokrzywy. Cieszyliśmy się tylko z tego, że są jeszcze niskie i na drzewach liście nie są jeszcze zupełnie rozwinięte. Co chwilę Dak sprawdzał na giepsie gdzie jesteśmy i czy dobrze jedziemy. Wygląda na to, że szlak ten raczej zmienił swój bieg, ale śladowe oznakowanie pozostało i nikt nie raczył tego zmienić. Ogólnie to chyba nikt tamtędy nie chodzi, za to dzików to tam jest pełno.
    Przedziemramy się przez trawy, potem chaszcze, rzeczki, jakieś ogrodzone szkółki drzew. Co jakiś kilometr odnajdujemy oznaczenie szlaku. Chyba dla jaj, bo i tak większość drogi wygląda jak z pierwszego zdjęcia, albo tak:

    Tutaj i tak w sumie najlepsza ścieżka:D


    Niestety na tej gorszej, było tak źle, że rower tomka odrzucił swój hak i powiedział : pierdziele, dalej nie jadę! To nie California :P

    Zrobiliśmy mu takiego bajpasa, czyli singla i gietek mógł poruszać kołami. Za to Tomkowi opadła cała chęć do jazdy. Do domu właściwie pozostało wtedy jakieś 40km i to z najgorszego zadupia...
    Widać było nadajnik w Izdebkach:


    Jakoś dotłukliśmy się do Ujazdów w Kąkolówce i niestety dla nas, zjechaliśmy sobie do Błażowej lamentując, jakby to było fajnie, gdyby ten szlak był przejezdny. Tomek na singlu miał kadencję miejscami jakieś 150, a miejscami 30... ;)

    Do Rzeszowa przez Tyczyn i Białą przez Budziwój.

    Mapka wkrótce...

    Więcej u Tomka


    Mapka rysowana, czyli pomija błądzenie ;)


    Pewnie jest niezbyt dokładna, ale coś tam widac...


    Komentarze
    Kenhill
    | 07:00 wtorek, 1 maja 2012 | linkuj My z Hermanem też często "jeździmy" w takim buszu, później wyjeżdżamy z poobdzieranymi rękami i nogami, ale za każdym razem gdy trafi się okazja, nie rezygnujemy ;D
    rowerzystka
    | 21:41 poniedziałek, 30 kwietnia 2012 | linkuj Ale za to jakie fantastyczne fotki :)
    Mic
    | 13:30 poniedziałek, 30 kwietnia 2012 | linkuj widać żółty jest dobrze oznaczony jedynie w okolicy Rzeszowa i na Grochowicznej. Reszta to kpina. Co powiesz na jazdę żółtym na Górę Chełm?;>
    tmxs
    | 07:30 poniedziałek, 30 kwietnia 2012 | linkuj Pierwsze zdjęcie idealnie oddaje klimat tego szlaku :D. Faktycznie - to na pewno nie jest California :)
    Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!