Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi kundello21 z miasteczka Rzeszów - Racławówka. Mam przejechane 49632.67 kilometrów w tym 8783.23 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.91 km/h Ale liczy się jakość, a nie ilość...
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
Jeździmy pod patronatem Forum Rowerowe Bikeforum.pl :
  • Najlepsze forum 

rowerowe

  • Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy kundello21.bikestats.pl

    Archiwum bloga

    Wpisy archiwalne w kategorii

    Dalekodystansowe

    Dystans całkowity:10530.45 km (w terenie 1975.50 km; 18.76%)
    Czas w ruchu:299:47
    Średnia prędkość:19.65 km/h
    Maksymalna prędkość:74.00 km/h
    Suma podjazdów:17520 m
    Suma kalorii:10000 kcal
    Liczba aktywności:89
    Średnio na aktywność:118.32 km i 6h 14m
    Więcej statystyk
    Dane wyjazdu:
    40.00 km 20.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Rowerowa.eu, czyli pielgrzymka rowerowych chrześcijan 4

    Niedziela, 20 września 2015 · dodano: 25.09.2015 | Komentarze 1

    Przez noc nawalało deszczem, więc rano nie mogło być lepiej :) Sprawdziliśmy pogodę i okazało się że mamy dziurę w niebie akurat w tych godzinach w których będziemy jechać. Jakoś się zebraliśmy i o 7:15 smignęliśmy na Magurski Park narodowy.
    Resztę dopowiedzą zdjęcia.











    Dane wyjazdu:
    70.00 km 50.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Rowerowa.eu, czyli pielgrzymka rowerowych chrześcijan 2

    Piątek, 18 września 2015 · dodano: 25.09.2015 | Komentarze 0

    Drugi dzień zaczął się pięknie. Ale to normalka, ciepło, rower i bardzo fajna trasa do przejechania. Po śniadaniu ruszyliśmy w trasę na przełomy Wisłoka. Błota nadal brak, więc jechało się bardzo dobrze. Dopiero przed Jaśliskami mieliśmy problem z trafieniem w odpowiednią dróżkę w lesie. Było trochę błądzenia w kilkanaście osób :D
    Jeszcze Kona nałapał chyba 4 kapcie. Ogólnie na całej pielgrzymce terenowej nałapano 13 kapci.
    Tradycyjnie była też rowerowa droga krzyżowa z wdzieraniem rowerów po górę. To jest coś. Szczególnie że nie było z nami żadnego księdza. W ogóle w tym roku nie było prowadzących :) Krzysiek jakimś cudem dostał tracka z 2011 i prowadził na giepsie, ale wiele dróg w lesie się pozmieniało, a na polach zostały chyba zaorane.
    Do Jaślisk dotarlismy razem z niedobitkami z grupy szosowej. Tam na kolację pierogi i zupa pomidorowa. Skoczyliśmy jeszcze wieczorem do piekarni po gorące drożdżówki. Najlepsze są z borówkami, ale niestety jeszcze nie były gotowe, więc wziąłem osiem innych.
    Spaliśmy w pokoju gdzie okno było rozmiarów prawie całej ściany. Fajny widok :)

    Krzysiek przekazuje krzyż drugiemu Krzyśkowi :D

    Gdzieś na podjeździe (kapeć):

    W Wisłoku prawie nie ma wody:


    Gdzieś tam zjeżdżaliśmy:

    Na koniec ognisko bez ognia ;)


    Rowery za gigantycznym oknem:





    Dane wyjazdu:
    70.00 km 45.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Rowerowa.eu, czyli pielgrzymka rowerowych chrześcijan 1

    Czwartek, 17 września 2015 · dodano: 25.09.2015 | Komentarze 0

    Trzeci już raz wystartowałem z Asią w pielgrzymce rowerowej do Dębowca koło Jasła. W tym roku jechał z nami Piotrek (Kona) po długiej przerwie (ostatnio jechał, gdy jeszcze był gładki na buzi jak niemowlak:P) i Krzysiek (zuki).
    W grupie terenowej było nas na początku około 20 osób, później wszystko się zmieniało i raz było 15 potem znowu 19.
    Tradycyjnie super ekipa :) Ludzie z którymi można jechać i jechać. Kilka znanych twarzy i kilka nowych osób.
    Trasa pierwszego dnia to start z kościoła Saletynów w kierunku Orzechówki koło Brzozowa. Jakoś przez Wilcze, polami na Blizne i zjazd do szosy w Starej Wsi. Jak zawsze trasa jest mocno pokręcona, ale to właśnie ma swoje plusy. W życiu też obieramy kierunek nie znając drogi. Jazda na rowerze to dość mocna analogia do życia. Można powiedzieć, że nawet to jak ktoś jeździ, jest dobrym odzwierciedleniem tego jak żyje. Jak na razie to się sprawdza ;) Wystarczy tylko się przyjrzeć. I nie chodzi mi tylko o technikę jazdy...

    W Orzechówce lajcik w Willi Jezuitów. Super miejscówka. Przywitał nas mocno namięsiony bigosik i sporo zacnej strawy ;) Oczywiście strawa duchowa była całą drogę i po to się przecież jedzie.
    Z racji tego że w terenie susza, to nie trzeba było nawet myć rowerów jak w tamtym roku.


    Znajdż Piotrka na zdjęciu i zgadnij co wcześniej robił:



    Dane wyjazdu:
    90.00 km 40.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Terenik z A. M. R. P.

    Czwartek, 4 czerwca 2015 · dodano: 27.06.2015 | Komentarze 0

    Jakimś cudem udało się zebrać aż 4 osoby na rower :)
    Asia, Piotrek, Maciek i Radek. Z tym że Piotrek czekał na nas dopiero w Babicy. Jakoś wtarmosiliśmy nasze rowery na górę i ruszyliśmy na Wilcze.


    Trasa standardowa poza jednym szczegółem, gdzie zmieniliśmy już starą objechaną drogę, na ciekawszy szlak. Jakiś gość z psem powiedział nam, że tam dopiero są podjazdy i opłaca się jechać :D Nie mylił się. Zjazdy ciekawe i strome, a podjazd to taka ściana, że z trudem na 1x1 da się podjechać.



    Pod krzyżem witają nas dwa fajne psiaki, które chcą nam zjeść to co mieliśmy do jedzenia. Na zdjęciu ich nie ma.

    Zjeżdżamy na dół i zaczyna brakować nam wody. Niestety jest święto, więc sklepy pozamykane.

    Na szczęście są cmentarze, wiec zaryzykowaliśmy i napełniliśmy bukłaki wodą z kranu na cmentarzu. Trochę zażelaziona i zamanganiona, ale przynajmniej dało sie pić.
    Tutaj zapadła decyzja, że Asia, Radek i Maciek jadą do domu, bo opadli z sił. Maciek miał kontuzję, Radek spieszył się do niewiasty, a Asi się po prostu nie chciało.
    Ja z Koną pojechałem zaatakować dalszą terenową część drogi.
    Takie widoki, to esencja Podkarpacia :) Warto tutaj przyjechać.


    Gdzieś między polami...

    Obczailiśmy fajne tereny i kona nawet znalazł bat :) ... ale później go zgubił w krzaczorach.

    Dalej już chyba żółtym szlakiem konnym i czarnym piszym na Kopalinę.


    Kona odłącza się w Czudcu i jedzie do domu szosą, a ja jeszcze atakuję ostatni podjazd, czyli Przedmieście Cz. i Niechobrzem do domu.


    Route 3 070 894 - powered by www.bikemap.net



    Dane wyjazdu:
    92.00 km 0.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Szosowo z największym koksem w okolicy!

    Niedziela, 29 marca 2015 · dodano: 04.04.2015 | Komentarze 1

    Ależ mnię ten Piotrek namęczył... że hej i łojojoj!
    Miałem jechać sam na Rzepnik i jakos tak objechac te Herby od dupci strony, ale stała się rzecz niespodziewana. Wyobraźcie sobie, jest 7.30 rano w niedzielę, dzwoni telefon, patrzę i moim ledwie wybudzonym oczom nie wierzę... dzwoni Kona :D
    Piotrek pyta czy może jechać ze mną. Oblały mnie poty, bo ja na takim rowerowym (prawie) wyprawowcu z autonomicznym zasilaniem i całą masą ciężkich szpejów, naprzeciw jego leciusieńkiego Treka o wadze antymaterii chyba ;).
    No to jedziemy. Ciśniemy niczym dwóch stetryczałych szosowców, z czego jeden z pokaźną nadwagą, a drugi po nieprzespanej nocy :P
    Piotrek oczywiście zmienił moje plany i nakomponował sobie ileś tam jeszcze podjazdów, ale były to smakowite podjazdy, które nam nie pomogły i skutecznie oddalały moja wizję dzisiejszego celu ;)
    Jak zawsze w tych rejonach, wpadamy więc do Michała który wychodzi w kapciach i dziwi się, że jest już po zmianie czasu. Chwilę nas zagaduje (jakiż on nieokiełznany w rozmowach!) i musimy przerwać tą pasjonującą konwersancję ;)
    Potem Nowa Wieś, Łętownia i kadencja u Pietrka w porywach do 20 obrotów. Rozmowy o hamulcach i kobietach (bo on lubi takie bez hamulców :P) i zjazd do Strzyżowa. Tam Bierdonka i pół godziny leżenia na słońcu. Jakiś burak podjeżdża "swojom stuningowanom renufkom 19" z mega hiper giga podbitym na gruuubo basem. Parkuje na środku i włazi jak jakiś mistrz do sklepu. Zapomniałem dodać, że szyby oczywiście przyciemniane, zawieszenie obniżone, a progi i lampy ładnie poobijane :)

    Dalej smigamy na Brzeżankę i tam znowu jakieś buraki rzucają butelkami po piwie do lasu. Jeden tylko wykazał się inteligencją i wyrzucił butelki do kosza tam postawionego.
    Potem jedziemy na dół. Zjazd ponad 70km/h do jakiejś tam wsi, której nazwy nie pamiętam. Piotrek na jednym z ostrych podjazdów urywa łańcuch, ale za to spotykamy koleżankę i z tego co wiemy, była to Ewa Ruszała.
    Na szczęście łańcuch urwał się 3 ogniwa od spinki, więc go tylko skróciliśmy. No to w górę i na Strzyżów. Potem jeszcze podjazd bokiem na Żarnową, gdzie spotykamy Tomka Biesiadeckiego i Gosię Budzyńską. Świat szosowców jest mały. W terenie to żywej duszy czasem nie spotykamy, a tutaj...
    Znowu jedziemy do Michałka, żeby zareklamować jego wadliwy łańcuch. Dzwonimy i w odpowiedzi automatycznej sekretarki otrzymujemy odpowiedź "spierd@1ajcie". Michałku, wiem że to nie byłeś Ty :D
    No to Niechobrz i do domu.

    Ale Piotrek nie traci humoru:




    Dane wyjazdu:
    94.00 km 5.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Zima jest wysoko. Tak zauważyłem.

    Niedziela, 15 lutego 2015 · dodano: 15.02.2015 | Komentarze 9

    Co by tutaj nie zanudzać, powiem wprost. Chcesz jeszcze trochę śniegu, to jedź w góry :)
    My tutaj w okolicy Rzeszowa nie mamy za dużych, ale jednak snieg trzyma się tam dużo dłużej niż na poziomie 200m nad poziomem morza.
    Wstałem rano, a Zuki pisze że jednak nie da rady. Miałem jechać dzisiaj jakieś 120km, ale samemu morale spadły. Pytałem jeszcze Michała, ale on znowu psuje sobie kolana na stadionie :P
    Skoczyłem jeszcze rano do Lydla po wafelki te w 10 paku, te niebieskie. Kupiłem 20, ale na trasie i tak ani jednego nie zjadłem. Przejechały się jeszcze trochę przynajmniej. Zawsze lepiej miec to poczucie, że ma się w razie czego co zjeść.
    Pogoda super, aż szkoda w domu siedzieć. Wrzuciłem sobie jeszcze dla uprzyjemnienia czasu jazdy, kilka Best of Trance & Progressive chill out energy czapterów, chyba z 4, z czego każdy trwa 79 minut. Polecam :) Do jazdy szosowo to super sprawa. Tempo jednolite i jakoś tak fajnie się jedzie. Jestem tego zdania, że dobre utwory można znaleźć w każdym gatunku muzycznym.
    Co do jazdy, to nic wielkiego się nie wydarzyło, poza tym, że pod krzyżem na wzniesieniu przed strzyżowem przechodziło sobie stadko jeleni i saren, ale przed wejściem na ulicę zatrzymały się i rozejrzały. Fajnie.
    Na Brzeżance zima i trochę sniegu, ale byłem na to przygotowany psychicznie, bo sprzętowo juz nie. Oponki prawie bez bieznika, a na ulicy sporo lodu i sniegu. Miejscami asfalt. Ale jakoś dałem radę to przejechać. Spotkałem bardzo wielu biegaczy i szosowców. Z ludzi na MTB to widziałem tylko jedną dziewczynę na Niechobrzu. Michał, tak, to była dziewczyna na fajnym białym najnerze :D

    Przez całą drogę myślałem o konfliktach na świecie. Dlaczego ludzie dają się pochłonąć przez zło, czyli przez szatana. Jeśli sie tak dobrze przyjrzeć, to można zauważyć że ludzie kierują się pychą i egoizmem. To tyle z cięższych teologicznych rozkmin ;)

    To teraz kilka zdjęć dla tych, którzy pewnie i tak nie czytali tego co tam wyżej "nakomponowałem".


    Ciężko się jechało na oponkach 700C przy 32mm szerokości, ale nawet dały radę.

    Wisłokowy zakątek:

    Front się zbliża... z północy.


    Ujsrajło trochę sprzęcik, ale to przecież oczywistość.

    Sucha, ale dzisiaj mokra:


    Route 2 905 172 - powered by www.bikemap.net



    Dane wyjazdu:
    114.00 km 60.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:23.0
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Wilcze, Strzałówka, Wysypan, Kiczora, Bonarówka

    Sobota, 7 czerwca 2014 · dodano: 08.06.2014 | Komentarze 2

    Trzeba napisać opis, więc opisowywuję:)

    Rano z Michałkiem na roffeerrkiii (ajć ajć!) i na poważnie już całkiem dobre kręcenie.
    Wyjechałem rano, czyli o 8:piętnaście i dotoczyłem sie przez szutry do prawie że miasta Czudec. Tam Michał czekał przy swojej posiadłości. Krótkie pożegnanie z dziatkami, matulą i szybka deportacja na rowerach na Wyżne.
    Michał prowadził w takie rejony, że nawet nie wiecie i pewnie nie poznacie (na mapie nie ma!)
    W końcu dotarliśmy do... gdzieś nad Babicą, jadąc przez jakieś opuszczone działki, zagrody i jeszcze raz działki.
    Standardowo prawie że autostradowymi szutrami i polami na Wilcze. Widoczność taka kiepska, że Michaleloalalao chciał do mamy :p
    Miałem nawet robić zdjęcie, ale "zmys" artystyczny mię odmówił.

    Zjazd do sklepu, czyli miejsca na wsi, gdzie ludzie poją się piwem jak wodą. Michał opieprza źle parkujących kierowców.
    Kolega Asfalt nie pomógł podjechać odcinka do górnych stref Lutczy, ale za to zjazd poszedł jak trzeba. Musieliśmy ominąć super hiper elegancki odcinek trawy z płytami jumbo, z dodatkiem biegających, wiecznie głodnych wilczurków :)
    Na Lutczy policja mierzyła nas radarem, bo tak zasuwaliśmy...
    Podjazd pod Strzałówkę mamy już obcykany. Normalnie rower jedzie obok, a my się go trzymamy. Nic trudnego.
    Niestety błoto na podjeździe skutecznie daje nam moralnego plaskacza. Nie ma wuja we wsi, który by to podjechał na raz.

    No i najlepszy odcinek (tam gdzie zaczyna się ślad na mapce)
    Zjazdy panie i jeszcze raz zjazdy. Raz wypadłem z zakrętu, ale nie ma bacia, bo można ciąć :D

    Chwile szukałem najlepszego podjazdu na Wysypana i znalazłem.
    Scianka godna polecenia, każdemu szanującemu się maniakowi podjazdów. Jeśli są tacy szanujący się...
    Z Wysypana już tylko fajny długi i szybki zjazd do Małej Krasnej (polecam, bo jeden z najlepszy jakie znam) i od tej pory trochę asfaltu, aż do Węglówki.
    Zlikwidowali nam jeden sklep, mieliśmy sie już załamać, ale po drodze spotkaliśmy aż dwa.
    Ja jak zwykle, pół litra, a Michał 0,7. Co by sie dobrze podjeżdżało.
    Zielonym do góry, ale tylko trochę, bo po mękach i stękach wyjechaliśmy na Kiczore i kawałek trasy maratonu :)
    Tawariszcz Michał postanowił zostać u rodziny, a ja dalej śmigłem na Brzeżankę i zjazd do Strzyżowa trasą maratonu.
    Potem podjazd na najstromszą znaną mi asfaltową ulicę pod nadajnik w Strzyżowie i Łętownią za pasieką Jar do Nowej Wsi.
    Co by nie klepać asfaltu jak biedy, to ostatkiem sił jeszcze podjazd pod Wielki las i jeszcze na dokładkę powrót czerwonym szlakiem spod krzyża.

    I widok z nadajnika nad Strzyżowem:


    Route 2 639 076 - powered by www.bikemap.net
     




    Dane wyjazdu:
    91.00 km 43.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Krzyż na drogę, alleluja i do przodu!

    Sobota, 31 maja 2014 · dodano: 08.06.2014 | Komentarze 0

    Takie trochę pokrzyżowane drogi na naszej wyprawie krzyżowej.

    Jazda z Tomkiem to czysta przyjemność, bo zawsze jest maksymalizacja doznań terenowych. Nie ma to jak MTB.


    Dane wyjazdu:
    171.00 km 5.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Amazonia

    Niedziela, 18 maja 2014 · dodano: 19.05.2014 | Komentarze 1

    Takie tam lajtowe kręcenie po Amazonii... Nawet węże były. I coś dziwnego, czyli cerkiew.
    Rano ustawka z Tomkiem i Bartkiem, którzy maja maszyny wręcz idealne do jazdy w post-deszczowym krajobrazie, czyli niezbyt dobrym do mocnego mtb, ani nawet do słabego ;)
    Zdjęć na razie nie mam, ale będą.
    Wyjazd odbył sie bez żadnych problemów, chociaż w stronę kładki w Witryłowie, mieliśmy cały czas wiatr w twarz, co dość mocno nas spowalniało. Za kładką zaliczyliśmy jeszcze cerkiew w Uluczu i zjechaliśmy na szutrówkę prowadzącą do Birczy. Po drodze wypiliśmy ostatnią colę i ostatnie ciastko w ostatnim sklepie na tym dzikim wschodzie i czekał nas tylko las z kreską asfaltu po środku. Kilka domów oraz pozostałości wysiedlonych wsi. Najbardziej oburzające jest to, że Ukraińcy zabijali Polaków i nawzajem. Takie to bezsensowne...
    Wody w Sanie było bardzo dużo. Nie wiedzieliśmy czy w ogóle kładka jeszcze będzie tam wisieć:P Brązowa masa wody niby powolnej, ale mocnej jak stado słoni, bierze się za wszystko i nie zadaje pytań.
    Niektóre rzeczki pozostawiły tylko krajobraz usiany reklamówkami na drzewach i innymi reliktami nieodległej przeszłości. Widać jak człowiek zaśmieca świat.
    Te lasy są jakieś inne, ospałe i bardziej dzikie. Nie ma tam ludzi, wydeptanych szlaków i tym bardziej turystów. Przemyskie jest dziwne. Takie jedno wielkie cmentarzysko. Smutne są ruiny domów i gospodarstw, chociaż to tylko rzeczy, to jednak ktoś wiązał z tym jakieś nadzieje, ale los nagle kazał mu je porzucić.

    Cross rządzi:D
    A w ogóle w sobotę o 22 chciałem ponaciągać szprychy, ale okazało się, że jedna z 24 szprych się urwała. O dziwo, koło nadal jest idealnie proste. Po powrocie też jest proste :) Dobre to kółka są...






    Polecam te rejony, bo jedzie sie super i można poznać inny świat.
    Trasa:
    http://www.endomondo.com/workouts/342020830/3326030


    Dane wyjazdu:
    98.00 km 0.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Jedyny dzień wolny z Asią

    Piątek, 11 kwietnia 2014 · dodano: 14.04.2014 | Komentarze 2

    Moja kobita coś jeździ :O
    Trasa na mapce jest uproszczona, bo nie chciało mi się rysować takich pierdół jak odjeżdżanie na bok w jakieś tam dróżki...
    Asia dawała radę :) Jechała na nowym starym rowerze KTM, którego jeszcze nie ma w spisie rowerów. Mogłem zrobic zdjęcie.
    Muszę jej jeszcze dostroic ten rower.

    Route 2 555 735 - powered by www.bikemap.net

    Kategoria Dalekodystansowe