Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi kundello21 z miasteczka Rzeszów - Racławówka. Mam przejechane 49632.67 kilometrów w tym 8783.23 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.91 km/h Ale liczy się jakość, a nie ilość...
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
Jeździmy pod patronatem Forum Rowerowe Bikeforum.pl :
  • Najlepsze forum 

rowerowe

  • Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy kundello21.bikestats.pl

    Archiwum bloga

    Wpisy archiwalne w miesiącu

    Luty, 2012

    Dystans całkowity:249.77 km (w terenie 149.00 km; 59.65%)
    Czas w ruchu:11:21
    Średnia prędkość:15.66 km/h
    Maksymalna prędkość:60.00 km/h
    Liczba aktywności:7
    Średnio na aktywność:35.68 km i 2h 16m
    Więcej statystyk
    Dane wyjazdu:
    47.37 km 0.00 km teren
    02:10 h 21.86 km/h
    Max prędkość:54.00 km/h
    Temperatura:-1.0
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Łaj żem urwał?

    Niedziela, 26 lutego 2012 · dodano: 27.02.2012 | Komentarze 11



    A dlatego, że napierałem za mocno, sztywniejsza korba i ściganckie tempo, kaseta 11/28, więc siłowo jak na mnie. To przyczyny zerwania tegoż oto bardzo fajnego i trwałego łańcuszka. Strasznie mało się rozciągnął, a mam go przecież już dość długo. Pękł chyba na uphillu. Jeździłem jeszcze takim po mieście.
    Dopiero przez jazdą patrzę, a tu kurcze trzyma się na połowie ogniwka.
    Wstawiłem spinkę i jazda z Prozakiem i Tobolem.
    Połowa drogi pod wiatr, a jak się okazało, druga połowa też pod wiatr, bo sie zmienił. Trzeba by jakieś aerodynamiczne coś założyć na rower, albo kierownicę baranka;)

    Kategoria Moje zdjęcia


    Dane wyjazdu:
    29.00 km 29.00 km teren
    01:44 h 16.73 km/h
    Max prędkość:45.00 km/h
    Temperatura:0.0
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Zimowe zasuwanko pod górę w Bieszczadach!

    Sobota, 18 lutego 2012 · dodano: 20.02.2012 | Komentarze 13

    Impreza roku 2012 :) Czyli III Bieszczadzki Wyścig Rowerów Górskich - „ZIMOWE TROPY ŻBIKÓW 2012” – UPHILL w Smolniku

    Kto nie był, niech żałuje. Warto chociażby wtoczyć się pod górę by zeżreć kiełbachę i inne rarytasy.
    To oczywiście jeszcze mało znana (jak widać) impreza kompilacji Cyklokarpat, Żbików Komańcza i Zimowe Wyzwanie.

    To może zacznę od początku.

    Już od dłuższego czasu miałem zamiar wybrać się na uphill zimą. Jeszcze dodatkowo nakręcił mnie i kilku z nas, Łukasz (znany jako Tobol) mówiąc że impreza super. Nie mylił się.

    Jakimś cudem udało mi się załapać na trzeciego u Prozaka
    Dzięki Piotrek, że nie jechałeś jak wariat:)
    Reszta ekipy to jeszcze oczywiście: Kona, Tobol, Artur, Michał, Adrian, Miciu i Włochaty (w cywilu jako zdobywcy zdjęć).



    Zdjęcia od Włochatego i innych.

    Wyruszyliśmy rano. Całą noc padał śnieg, więc myślałem że Piotrek nie pojedzie, bo przestraszy się śniegu... Oczywiście nie bał się, bo nie takie rzeczy wyprawiał;)
    Załadował mój rower na bagażnik. Ruszyliśmy. Koło sklepu jeszcze spiknięcie się z Włochatym w jego czarnej bestii do przewozu nieugiętych bajkerów (czyt. Mondeo combi)
    Jedziemy na Bieszczady. Czym dalej, tym bardziej biało. Za Rzepedzią to już zupełnie białe drogi. Trochę tłukło.
    Cały czas Bartek śmieje z nas, że nie mamy świateł... Przecież były:)

    Na miejscu okazało się, że rowery uwalone z białego spadającego z kół.


    Wcinamy coś, przebieramy się, a start zostaje przesunięty o 30 minut, bo ludzie nie mogą dotrzeć na czas.
    Jednak troszkę napadało:


    Jeszcze kilka testów i gubię dokumenty, a Artur je znajduje... Nie rozpoznał mnie na zdjęciu, bo tam mam długie włochy:P

    Dzięki :)

    Jak się okazało, spora liczba osób jednak nie zdołała się dostać i wystartowało nas mniej niż się zarejestrowało.


    Ruszyliśmy:


    Wyprzedzam jakichś koksów na lajtbajkach... jednak mogłem wsadzić sztywniaka na przód.

    Kona jak zawsze odpalił rakiety i pognał daleko, że tylko przez jakiś czas dałem radę dotrzymać mu towarzystwa. Sam musiałem przeciskać się przez grono uślizgujących i zajeżdżających mi drogę bajkerów. W końcu wyrwałem się i zacząłem gonić. Odcięło mnie gdzieś w połowie.

    Jeszcze dzien wcześniej miałem gorączkę i przeziębienie. Odbiło się to lekko na wytrzymałości. Bałem się też złapania skurczów, bo nie zażyłem magnezu.
    Jechałem więc na jakieś 90%. Kilka razy ktoś zajechał mi drogę, więc musiałem zwolnić.

    Kona jak się okazało, był 3 w Open, a 2 w M2. Ja dotarłem jako 18 w Open, a 10 w M2. Zaraz za mną Prozak, Adrian i Michał, potem Artur i Tobol (klasyfikacja naszej ekipy)

    Na górze czekała nas wyżerka:



    Bez ograniczeń ilościowych:D



    Zjazd też super rzecz:

    Gęba się sama uśmiecha:D

    Spotykamy Micia i Włochatego, których nie chciał nikt zabrać na górę... Szli biedulki tak ponad godzinę:P


    Prozak testował zaspy "czy miętkie"


    Piotrek podrywał zawodniczki na "serdelki i salcesony"


    oraz dostał wcire od Artura:

    Piotrek bardzo lubi rzucać śniegiem we wszystko co ma rece i nogi;)

    Po zjechaniu do Zagrody Chryszczata, zaparkowaliśmy rowery i wpakowaliśmy się na mięciutkie cieplutkie kanapy.

    Tam wcinaliśmy drożdżówy do woli i herbatkę...

    (ja i Prozak w centrum zdjęcia)

    Jeszcze tylko inauguracja. Oczywiście jak się spodziewałem, Piotrek stanął na pudle, chociaż mówił, że konkurencji nie było. Pudło to pudło.


    Gratulacje Piotrek! (Najważniejsze, że babcia jest zadowolona:D)

    Dzięki Ci prze fajna ekipo za jazdę!

    Kategoria Moje zdjęcia


    Dane wyjazdu:
    10.00 km 0.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Z Asią...

    Niedziela, 12 lutego 2012 · dodano: 14.02.2012 | Komentarze 3

    Kryzys mnie dopadł, taki energetyczny, więc zawieszam swojego bloga na czas jego minięcia. Czyli zapewne do soboty:P kiedy to jade z tawariszczami z BS w Bieszczady, podjechać na przełęcz Żebrak. Tym samym będzie to pierwszy start w tegorocznych Cylkokarpatach:)


    Dane wyjazdu:
    62.00 km 50.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:-15.0
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Jazda na stok w Babicy

    Sobota, 11 lutego 2012 · dodano: 11.02.2012 | Komentarze 7

    Rano jak zawsze zimno, blisko -20, ale o 10 już ciepło, bo tylko -15;)
    Tomek też miał z nami jechać, ale niestety psychika mu nie pozwoliła.

    Jedziemy, a Piotrkowi przesunęła się opona na obręczy. To mogłoby doprowadzić do zerwania wentyla.
    Jazda przez kładkę linową była bezpieczna, bo w dole czekał nas w razie czego, przyjemny lód zamiast wody :P

    Następnie przylasek itd...
    Las w Straszydlu był piękny.

    Zjechaliśmy sobie też ze stoku z Babicy. Pan na dole powiedział, że nie można z rowerem... Ale rowerem wszystko można! :)
    Przecież nie zbiednieje od jednego czy dwóch bajkerów, którzy akurat mieli pod drodze i zjechali sobie jeden raz. Zresztą tym razem powoli, bo widoczność na stoku jest niezbyt dobra.

    Potem Piotrek robił jakieś piruety na lodzie...
    Podjazd serpentyną na Grochowiczną i jazda lasem już tradycyjnie.

    Wczoraj zmieniłem sobie olej na motorexa 2.5W i dzisiaj amorek działał pieknie na mrozie. Chyba nawet lepiej niż latem. Jeszcze muszę zmienić w damperze i zrobić swingerowi przegląd.

    Podjazd:


    Na stoku:


    A tu stok widoczny z Grochowicznej:


    Ulubione zaspy...


    Zaraz zjedziemy:


    Tutaj kilka panoram. Tak w formie dokumentu. Ja zawsze robię dokument, bo artysta ze mnie żaden:)

    Podjazd:


    W lesie w Straszydlu:


    Las w Sołonce i nasze ulubione miejsce postoju:


    Oczywiście jestem na jednym zdjęciu, bo ja je robię.


    Ulubione Piotrka zabawy:
    &feature=youtu.be

    Mapka:

    Mniej więcej, na oko i pi razy dźwi.

    Czas jazdy nieznany, bo popsułem licznik.
    Kategoria Moje zdjęcia


    Dane wyjazdu:
    23.00 km 20.00 km teren
    01:45 h 13.14 km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:-10.0
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Nocna jazda z Tomkiem II

    Wtorek, 7 lutego 2012 · dodano: 08.02.2012 | Komentarze 0

    Wieczorem ruszyłem tyłek z Tomkiem. Jechało się jak zawsze super:)
    Przez pola ciągły młynek, by się w ogóle utrzymac na rowerze, a za Marsjańską mieliśmy kilometr pchania.
    Kategoria Po zmroku


    Dane wyjazdu:
    13.00 km 0.00 km teren
    00:52 h 15.00 km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Z Asią

    Wtorek, 7 lutego 2012 · dodano: 08.02.2012 | Komentarze 0

    Przejechać się po mieście. Asia pierwszy raz na śniegu.


    Dane wyjazdu:
    0.00 km 0.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Serwisowy wpis

    Poniedziałek, 6 lutego 2012 · dodano: 06.02.2012 | Komentarze 1

    Wymieniony łańcuch
    Wymieniona linka przerzutki tył.


    Dane wyjazdu:
    65.40 km 50.00 km teren
    04:50 h 13.53 km/h
    Max prędkość:60.00 km/h
    Temperatura:-16.0
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Z górki wbrew grawitacji i mrozikowi! - czyli zjazd ze stoku

    Środa, 1 lutego 2012 · dodano: 01.02.2012 | Komentarze 21

    Stało się to na co przygotowywaliśmy się razem z Piotrkiem, czyli wyruszyliśmy zdobyć stok narciarski w Strzyżowie Łętowni.
    Rano zimno jak cholera, nie chciało mi się wstawać i jechać, bo w łóżku tak cieplutko... Ale trzeba:)
    Ubrałem jak zawsze kalesony, jedne spodnie rowerowe i na to spodenki rowerowe. Pod kurtkę Koszulka rowerowa, bluza rowerowa i jakaś zwykła niezbyt gruba bluza cywilna.
    Rękawiczki jak zawsze. Jesienne Lidlowe z dodatkiem takich cywilnych frotte.
    Buty letnie:D za to dwie pary skarpet.
    Na twarz okulary. Pod kask czapa i tyle.

    Rano było jak zawsze -15. Drzemy sobie zalewem tradycyjnie, potem singlem przy Wisłoku aż do Lutoryża. Wjeżdżamy od wiadomej strony na Grochowiczną. Jedzie się fajnie, ale coś kurde zimno, co dziwne...
    Parę wymachów nóg i rąk oraz herbatka i czekolada dały nam ciepło.
    Na górę jedzie sie przyjemnie bo po śnieżku już ładnie ujeżdżonym i nawet czymś tam sypnęli... ale my mamy kolce:)
    Na samej górze chłopy ładują drewno na tira, a my pakujemy się na zjazd czarnym szlakiem do Czudca.
    Szlak zupełnie niechodzony... no może dwa razy ktoś tam szedł, więc jest masakra. Kręcenie kołami prawie w miejscu i niespodzianki w postaci zaspanych kolein.

    Jakoś udaje nam się zjechać i dojeżdzamy do Czudca. Dalej śmigamy sobie aż do Pstrągowej, niestety szosą. Kolce szumią jak 230V na spięciu:D

    W Pstrągowej zastanawiamy się, czy jedziemy podjazdem terenowym, ale rezygnujemy. Jest nam w miarę ciepło.
    6km podjazdu daje nam troszkę w dupkę, ale przynajmniej jest ciepło. Droga asfaltowa, ale biała i oblodzona, do tego wieje nam z lewego tylca...
    Ludzie w samochodach patrzą na nas jak na świrów...

    Potem juz obok lasu w Łętowni i skręcamy na stok. Ścieżynką wydeptaną w śnieżku:)
    Na górze siedzimy i grzejemy się na słoneczku, pijemy i wcinamy czekoladę.
    Ludzie dziwnie na nas patrzą...

    No i w końcu zjazd:D
    Przyznam się, że bałem się jechac szybciej, bo nie wiedziałem czy jakiś narciarz mi nie wpadnie pod kolce... a rower mam ciężki i kolce ostre:)
    Dopiero w połowie stoku miałem spokój, więc przyspieszyłem...
    Piotrek za to zasuwał ze 70 jak nie z 80km/h, bo ja miałem tylko 60, a na filmie widać że on leci jak strzała:)

    Po rozmowie z kilkoma osobami pytającymi nas czy mamy kolce:P Jedziemy sobie na oślą łączkę, a tam otwarty grill i nawet coś tam się pali.
    To korzystamy i suszymy i grzejemy co mamy.
    Ja przytopiłem nawet podeszwy butów:D Piotrek też grzał nogi.

    Żegnamy się z Łętownią i jedziemy na góre, a w zasadzie pchamy żółtym szlakiem, którym przez pewien odcinek jechał Quad. Reszta nie tknięta przez cywilizację.
    Piotrek wpada w dziurę i mówi, że on chce tu umrzeć z rowerem:P

    Wchodzimy na górę i jedziemy sobie na Pasiekę Jar (kto z Rze i Strz. ten wie). Zjazd przez pola troszkę inny, odśnieżony pieknie:) Wyjeżdżamy koło szkoły w Nowej Wsi.
    Dalej to już nuda asfaltowa. Zimno jeszcze nie jest. Dojeżdżamy do Czudca i asfaltem koło cmentarza śmigamy na miejsce zwane Niechobrz Góra. Potem zjazd terenem równolegle do drogi. Tam czuję, że odpływa mi już energia. Chyba temperatura spadła. Ciemno się zrobiło.
    Włączam lampki, Kona montuje lampkę. Parę wymachów nóg i jest przypływ ciepła. Ręce o dziwo trzymają się dobrze. Co parę km robię wymachy i jest dobrze.

    Dzięki Piotrek za jazdę:)
    Cza być twardym nie mientkim!

    Grochowiczna:




    Dało się nawet jechać:p

    Zaraz zjedziemy:



    Nasze gęby zadowolone:D


    Dobrze że było się gdzie ogrzać...



    I teraz najważniejsze... Filmik:)

    &feature=youtu.be

    Jak zawsze taki troszkę dokument bez napisów, przejść bajerów itd. Prosty film.

    Mapka: