Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi kundello21 z miasteczka Rzeszów - Racławówka. Mam przejechane 49642.67 kilometrów w tym 8783.23 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.92 km/h Ale liczy się jakość, a nie ilość...
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
Jeździmy pod patronatem Forum Rowerowe Bikeforum.pl :
  • Najlepsze forum 

rowerowe

  • Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy kundello21.bikestats.pl

    Archiwum bloga

    Dane wyjazdu:
    30.00 km 20.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Teren z Maćkiem

    Sobota, 12 kwietnia 2014 · dodano: 14.04.2014 | Komentarze 0

    Route 2 555 705 - powered by www.bikemap.net


    Jechało się całkiem fajnie :) Polecam szlak. Było trochę błotka, ale jak na dzień w którym nie miałem za bardzo sił, to nie było tragedii.


    Dane wyjazdu:
    98.00 km 0.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Jedyny dzień wolny z Asią

    Piątek, 11 kwietnia 2014 · dodano: 14.04.2014 | Komentarze 2

    Moja kobita coś jeździ :O
    Trasa na mapce jest uproszczona, bo nie chciało mi się rysować takich pierdół jak odjeżdżanie na bok w jakieś tam dróżki...
    Asia dawała radę :) Jechała na nowym starym rowerze KTM, którego jeszcze nie ma w spisie rowerów. Mogłem zrobic zdjęcie.
    Muszę jej jeszcze dostroic ten rower.

    Route 2 555 735 - powered by www.bikemap.net

    Kategoria Dalekodystansowe


    Dane wyjazdu:
    78.00 km 30.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:13.0
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Wilcze z nową ekipą

    Sobota, 5 kwietnia 2014 · dodano: 06.04.2014 | Komentarze 6

    Wycieczka na spokojnie :) Dobrze się jechało, bo humory dopisywały.
    Miało nas jechać 6 osób, ale Kona oczywiście zaspał, Miciu chyba zrezygnował. Przyjechał Tompi, Maciek i Elel. Jako że miało być dużo w terenie, to zalewem na Grocho, potem zjazd do Babicy i podjazd bokiem toru DH. Szutry i standardowa trasa na Wilcze. Częściowo żółtym szlakiem. Błoto praktycznie nie występowało w takiej postaci, jaką znamy z tych miejsc. Po prostu sucho.
    Maciek i Elel pojechali do domu szosą, bo musieli się wyrobić przed 15. Ja z Tomkiem tłukliśmy jeszcze sporo terenu. Zjazd zielonym prawie suchy :D Oponki straszliwie dobrze trzymają. Kenda Neptune i Schwalbe Albert to chyba najlepiej trzymające oponki jakie miałem. Niżej szutry do Wilczaka i wpadliśmy w paryję. Na szczęście pomógł nam trekbuddy i wyjechaliśmy w cywilizowane miejsce. Podjazd lasem i jesteśmy w Hermanowej. Z wiatrem do domu.
    W Lesie w Sołonce, zrobili nową wiatę ogniskową. Jest git :) Można by tam strzelić kiedyś nocne ognisko rowerowe.



    http://www.bikemap.net/pl/route/2543464
    Kategoria Moje zdjęcia


    Dane wyjazdu:
    78.00 km 40.00 km teren
    04:47 h 16.31 km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Szutrowa zasuwajka

    Niedziela, 30 marca 2014 · dodano: 30.03.2014 | Komentarze 3

    Taka fajna wycieczka :) W sam raz, by wystawić sie na słońce. Dużo w terenie. Praktycznie maksymalnie w terenie.





    Dane wyjazdu:
    60.00 km 0.00 km teren
    02:34 h 23.38 km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Ciemną doliną i górą

    Piątek, 28 marca 2014 · dodano: 29.03.2014 | Komentarze 2

    Nie jechałem jednak sam. Zresztą nigdy tak na prawdę nie jeżdżę sam. Miałem powody do usmiechu i czasem śmiałem się jak głupi ;)
    Jest moc z góry :) Zawsze była... Trzeba sobie tylko to uświadomić.
    Widziałem piekarnie w Czudcu. Okna były wielkie, więc widziałem jak panie układały chleby na regałach. Chleb to taka rzecz, że odczuwa się jakiś respekt.
    Jechałem powoli, więc średnia wyszła lipna, chociaż na początku zasuwałem, to po zjeździe jakoś mi sie odechciało. Po prostu chciałem być na rowerze.

    Mapka:
    http://www.bikemap.net/pl/route/2533422
    Kategoria Po zmroku


    Dane wyjazdu:
    45.00 km 20.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    O rżnięciu, rozmowy nocą...

    Piątek, 14 marca 2014 · dodano: 16.03.2014 | Komentarze 0

    Z Łukaszem na Słocinę, prawie te same ścieżki co z Koną, ale w przeciwnym kierunku. Jednak sporo więcej podjeżdżania:) Ale bardzo fajne tereny. Wyjazd też po 20tej.
    Powiem krótko i po podkarpacku:
    Jeździł by cały dzień, aż zajeździł by ;);)

    W międzyczasie rozmawialiśmy o rżnięciu i struganiu drewna. Kto jest ciekaw dlaczego, zapraszam do Rebike:)

    (dystans na oko)
    Kategoria Po zmroku


    Dane wyjazdu:
    45.00 km 20.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Takiego to nie ma nawet matrix

    Środa, 12 marca 2014 · dodano: 16.03.2014 | Komentarze 0

    Single na szybko :) Z Piotrkiem można potrenować. Tempo na początku mnie przybiło, bo cały dzień działałem na jednym kebabie...
    Zjadłem kilka batonów i zaczęło się bardzo dobrze jechać. Piotrek pokazał mi kilka szybkich singli. Zjazdy na ostro z dokręcaniem i skręcanie przez blokowanie tylnego koła. Kilka razy bardzo bliski kontakt z drzewem.
    Dodam jeszcze, że jazda była po 20, ale nasze miotacze fotonów wspaniale emulowały dzień.
    Takiego algorytma, nie ma nawet matrix, cycu.


    Kategoria Po zmroku


    Dane wyjazdu:
    120.00 km 0.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Ludzie kupują sobie zabawki, zupełnie jak dzieci

    Niedziela, 9 marca 2014 · dodano: 09.03.2014 | Komentarze 4

    W gruncie rzeczy, każdy jest dzieckiem. Co byś zrobił gdybyś wygrał w totka? Pewnie nakupował sobie niby przydatnych pierdół, czyli zabawek. Dzisiaj na szosie miałem taką fylozofycznom rozkmyne ;)
    Jako że mózg jest dotleniony aż nadto, to jakoś łatwiej się myśli, więcej myśli przelatuje, no bo co można robić głową podczas gdy nogi krecą przez 6 godzin?
    Najpierw zauważyłem, że po rowach leży mnóstwo pełnych nieotwartych butelek z wodą, lub jakichś innych napojach. Sprawdziłem czy nakrętka była zerwana, ale kilka razy okazało się, że ludzie po prostu wyrzucają nowe napoje. Chyba z samochodu. Dobrze dla nas, bo w razie kryzysu można znaleźć w rowie napoje :D
    Od razu narzucił mi sie pomysł, w stylu stacji wodopojowej dla rowerzystów. Mianowicie, gmina mogłaby postawić takie automaty gdzie można by kupić za jakieś tam grosze wodę i jakieś batony. Oczywiście automaty byłyby rozstawione gdzieś w miejscach gdzie jest największy ruch rowerzystów. Ponieważ sklepów na wsiach nie ma za dużo, a w niedziele jest cienko z otwartymi. Nocą też nie da się kupić praktycznie nic, bo zamknięte. Taki automat działałby całą dobę. Umieścić jeszcze lokalizacje takich na GPS i można jechać.

    Ciężko mi się dzisiaj jechało. Za ciepło się ubrałem i przegrzałem. Te 10 stopni w cieniu, urosło do 20 w słońcu. Dopiero jak zdjąłem czapkę, rękawiczki, podwinąłem rękawy, to zaczęło mi się dobrze jechać. W połowie drogi spotkałem Wilczka, tez samotnie śmigał. Spotkać go w takim miejscu, to fuks :) Szczególnie, że jechałem tam 3 raz w życiu.

    Zjazd do Domaradza mnie dość dobrze schłodził. Niestety za mało zjadłem, więc już w Lutczy to odczułem. Postanowiłem jeszcze śmignąć przez Strzyżów. W Godowej zeżarłem wszystkie wafelki (polecam te Lidlowe, paczka 10 sztuk/7zł i bardzo pożywne. Coś jak Knoppers). Niestety dopiero w Gliniku zachciało mi się jechać.
    Ogólnie to wymęczyłem te kilometry, bo jakoś nie miałem parcia na zasuwanie. Wiosna juz prawie, więc wolałem podziwiać widoki.

    Trasa: http://www.bikemap.net/pl/route/2491367


    Dane wyjazdu:
    20.00 km 0.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Napisze jakiś tytuł po Amarykańsku, bo to ostatnio modne

    Wtorek, 4 marca 2014 · dodano: 04.03.2014 | Komentarze 3

    City Biking on my Bike.
    Crash down pedal, crank są lonely, and happy a jem, żem naprawił to;)

    Miałem nie wpisywac kilemontrów z miasta... tfuuu! z City. Ale dzisiaj był wyjątkowy Dej i mam taką  chęć by to wrajtnąć.
    Śmieszą mnie te powszechne zapożyczenia z angielskiego. Nie ma zarządzania, jest menadżment, nie ma kulis, jest bakstejdż, nie ma pokazu, jest show... I tak można wymieniać i wymieniać. W wielu przypadkach nawet Polskie słowo łatwiej się wymawia i jest dużo więcej mówiące o czymś niż jego angielski odpowiednik. Ludzie naprawdę myślą, że jak powiedzą Casting zamiast nabór, to będzie to coś lepszego?
    Kiedyś Kukiz spiewał o Amerykanizowaniu, a w latach 90tych Polacy mieli świta na punkcie USA.
    Zaraz przytocze ten utwór. Lysning tu de mjuzik, and konklude;)
    http://www.youtube.com/watch?v=pOmqJIWrqYE&feature...
    My już są Amerykany
    Mamy glany, my są pany
    Gramy rocka, rap i reggae
    Jezu, jest jak w niebie
    Każdy kuma już nawijki
    O-o wow, melodyjki
    Które przyszły tu ze Stanów
    Od kolegów, Amerykanów
    Tak, właśnie tak
    Wygląda moje miasto nocą
    Tak wygląda miasto nocą
    Że aż ręce mi się pocą
    Żeby złapać za instrument
    I wyrazić to co czuję
    Jak żyleta ostrym dźwiękiem
    Zmienić w Londyn Ostrołękę
    Chcę zaśpiewać jakąć cza-czę
    Żeby było tu inaczej
    Tak se myślę, mam natchnienie
    Mów mi Johnny, a nie Heniek
    Bo my są już Amerykany
    Mamy glany, my są pany
    Lubię śpiewać zagranicznie
    Bo to zawsze zabrzmi ślicznie
    Jak zaryczę po angielsku
    To się czuję jak po zielsku
    To dziewuchy strasznie jara
    Śpiew angielski i gitara
    Oklaskuje mnie publika
    Piszczą Magda, Bacha, Krycha
    Ważne, żeby być przy żłobie
    Jakąś mieć ideologię
    Skumać blusa i odloty
    A pozbawisz każdą cnoty
    Nagrać płytę, szarpnąć kasę
    I z kapelą ruszyć w trasę
    Szmalec zmienić w skrzynkę wódki
    Sztangę fajek, młode cipki
    It's my life
    It's my life
    Abalunga balunga, balunga bunga...


    Piszmy i mówmy po Polsku :)


    Dane wyjazdu:
    47.00 km 20.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Whistler

    Piątek, 28 lutego 2014 · dodano: 03.03.2014 | Komentarze 1

    Prawie...

    A zaczęło sie tak: Jedziemy i nagle Whistler. Jedziemy dalej, a tu już niestety tylko krzaczory i nie żaden Whistler. Ale i tak było fajnie, bo jedliśmy orzechy, Piotrek znalazł kilka fajnych draży w lesie. Nikt nie wie skąd sie biorą, ale czasem każdy spotyka taką kupkę draży leżacych sobie w lesie, tak po prostu.
    Z wielkim żalem, smutkiem i utęskieniem, opuściliśmy nasze prawie Whistler, lub coś o jeszcze bardziej kozacko brzmiacej nazwie.
    Dodam jeszcze, że przeciwności losu było ogromne. Robinson przy nas, to pikuś. My nie dość że cały czas musielismy się zmagać z okrutną dziurą w dętce, to jeszcze ogarnęła nas totalna niemoc. Nie wiem co by było gdyby nie pompka i 3 batony. Chyba zginęlibyśmy.
    Po straszliwych kilkunastu minutach walki z dętką, udało nam się wyrwać.

    Rezerwat Wielki las czekał na nas jak Czarna Perła na Kapitana Jacka Sparrowa. (Albo innego Jacka...)
    Tak nam się nie chciało, że zaczęlismy przypuszczać, że ktoś coś na nas rzucił (a może to wina tych tajemniczych draży leśnych...)
    Kręciliśmy naszymi korbami i znaleźliśmy się w samym centrum Wielkiego Lasu. Tam Najedliśmy się trochę orzechów i stała się rzecz ogromnie niesłychana... jeszcze bardziej nam się nie chciało. Piotrek mówil, że chce sie tu osiedlić, a przynajmniej tak słyszałem.

    Po jakimś tam nieokreślonym czasie, ruszyliśmy nasze rowery i 4 litery w górę. Wyjechaliśmy i cały czar "prys".
    Szutrowa droga, troche błotka, ale za to znaleźliśmy kilka fajnych nowych ścieżek w lesie. Niezbadane są drogi Pana (szczególnie w tym lesie).
    No to sru w dół i jakoś do domu. Niestety szosą, ale za to z wiatrem.

    Piotrek myślał że znajdzie tam coś do jedzenia. Jedyne co znalazł, to kieliszek i gazetka pornoli.


    Kategoria Moje zdjęcia