Info
Ten blog rowerowy prowadzi kundello21 z miasteczka Rzeszów - Racławówka. Mam przejechane 49712.67 kilometrów w tym 8807.23 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.92 km/h Ale liczy się jakość, a nie ilość...Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Styczeń4 - 0
- 2023, Kwiecień1 - 0
- 2021, Maj1 - 0
- 2021, Luty2 - 0
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Październik1 - 0
- 2020, Wrzesień2 - 0
- 2020, Sierpień1 - 0
- 2020, Czerwiec4 - 0
- 2020, Maj3 - 0
- 2020, Kwiecień7 - 0
- 2020, Marzec6 - 7
- 2019, Sierpień3 - 0
- 2019, Lipiec2 - 1
- 2019, Czerwiec1 - 0
- 2019, Maj3 - 0
- 2018, Listopad1 - 1
- 2017, Sierpień1 - 1
- 2017, Czerwiec1 - 0
- 2017, Styczeń1 - 0
- 2016, Grudzień1 - 0
- 2016, Maj2 - 5
- 2016, Marzec1 - 5
- 2015, Grudzień1 - 1
- 2015, Listopad1 - 4
- 2015, Wrzesień4 - 1
- 2015, Sierpień1 - 3
- 2015, Czerwiec4 - 0
- 2015, Maj8 - 8
- 2015, Kwiecień5 - 3
- 2015, Marzec5 - 2
- 2015, Luty6 - 15
- 2015, Styczeń3 - 3
- 2014, Grudzień1 - 7
- 2014, Październik1 - 5
- 2014, Wrzesień6 - 12
- 2014, Sierpień1 - 1
- 2014, Czerwiec13 - 21
- 2014, Maj10 - 13
- 2014, Kwiecień8 - 24
- 2014, Marzec6 - 12
- 2014, Luty13 - 14
- 2014, Styczeń6 - 4
- 2013, Grudzień11 - 24
- 2013, Listopad9 - 7
- 2013, Październik13 - 25
- 2013, Wrzesień6 - 14
- 2013, Sierpień1 - 1
- 2013, Lipiec1 - 1
- 2013, Czerwiec1 - 0
- 2013, Maj1 - 3
- 2013, Kwiecień6 - 9
- 2013, Marzec16 - 29
- 2013, Luty12 - 38
- 2013, Styczeń9 - 22
- 2012, Grudzień15 - 49
- 2012, Listopad16 - 36
- 2012, Październik10 - 9
- 2012, Wrzesień14 - 23
- 2012, Sierpień6 - 0
- 2012, Lipiec12 - 25
- 2012, Czerwiec11 - 31
- 2012, Maj11 - 34
- 2012, Kwiecień22 - 48
- 2012, Marzec14 - 45
- 2012, Luty8 - 56
- 2012, Styczeń14 - 98
- 2011, Grudzień15 - 82
- 2011, Listopad12 - 26
- 2011, Październik25 - 14
- 2011, Wrzesień2 - 0
- 2011, Sierpień10 - 15
- 2011, Lipiec16 - 42
- 2011, Czerwiec19 - 61
- 2011, Maj32 - 55
- 2011, Kwiecień22 - 26
- 2011, Marzec18 - 100
- 2011, Luty7 - 63
- 2011, Styczeń16 - 78
- 2010, Grudzień10 - 77
- 2010, Listopad12 - 78
- 2010, Październik3 - 16
- 2010, Wrzesień13 - 40
- 2010, Sierpień17 - 65
- 2010, Lipiec8 - 42
- 2010, Czerwiec17 - 56
- 2010, Maj14 - 57
- 2010, Kwiecień12 - 63
- 2010, Marzec18 - 119
- 2010, Luty9 - 40
- 2010, Styczeń15 - 108
- 2009, Grudzień15 - 75
- 2009, Listopad11 - 15
- 2009, Październik7 - 8
- 2009, Wrzesień9 - 10
- 2009, Sierpień12 - 10
- 2009, Lipiec19 - 11
- 2009, Czerwiec15 - 12
- 2009, Maj13 - 20
- 2009, Kwiecień16 - 27
- 2009, Marzec7 - 14
- 2009, Luty10 - 11
- 2009, Styczeń14 - 14
- 2008, Grudzień11 - 28
- 2008, Listopad18 - 59
- 2008, Październik18 - 23
- 2008, Wrzesień20 - 22
- 2008, Sierpień18 - 23
- 2008, Lipiec14 - 25
- 2008, Czerwiec14 - 36
- 2008, Maj14 - 22
- 2008, Kwiecień15 - 24
- 2008, Marzec14 - 25
- 2008, Luty16 - 8
- 2008, Styczeń13 - 17
- 2007, Grudzień10 - 5
- 2007, Listopad2 - 0
Dane wyjazdu:
100.00 km
5.00 km teren
04:45 h
21.05 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Mongoose Rockadile LE
A na Brzeżance zima :)
Niedziela, 11 grudnia 2011 · dodano: 11.12.2011 | Komentarze 8
Zrobiłem sobie taką seteczkę na rozgrzanie, bo wiadomo, że w zimie nie ma to jak seta:DCzym wyżej tym zimniej, jak widać na zdjęciach.
Tak było na podjeździe na Brzeżankę, który z daleka wygląda tak:
A troszkę wyżej już tak:
Na górze mrozik trzymał bo nawet zacząłem czuć palce, ale to dlatego ze się zasiedziałem na miejscu widokowym
Nie chce mi się opisywac tej trasy, bo chyba każdy jechał tam z milion razy:) Nie?
Ogólnie było szosowo, tempo takie ok jak na moje możliwości. Na zjazdach niestety musiałem hamować do kilkunastu km /h bo było sporo lodu, a na Brzeżance koleiny lodowe.
Po dotarciu na górę moim oczom ukazał się śnieg:D i od razu zachciało się jechać dalej. Śniegu i lodu było aż do Węglówki, czyli z 5km.
Chwila postoju na miejscu do picia... herbatki z termosu;)
Słoneczko nawet przygrzewało.
Później zjazd do Węglówki i jazda w stronę Krasnej:
W dali Góra Czosnki, z której zjeżdżaliśmy z Koną na wypadzie na Strzałówkę.
Teraz pewnie dałoby się tam spokojnie jechać, bo mróz złapał, a w lesie wbrew pozorom nie jest tak mokro jak się wydaje.
I oczywiście nadajnik wszelakich fal elektromagnetycznych na Podkarpacie, a nawet dalej:
Sucha Góra.
Dalej zjazd do Lutczy, ale skręciłem znowu na Strzyżów, bo lubię to miasteczko. Powrót praktycznie szosą czerwoną, czyli krajówką.
Kategoria Dalekodystansowe, Moje zdjęcia
Dane wyjazdu:
50.00 km
5.00 km teren
02:30 h
20.00 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Mongoose Rockadile LE
To jest porządne śniadanie każdego rowerzysty:
Sobota, 10 grudnia 2011 · dodano: 10.12.2011 | Komentarze 5
...bo musi być z czego kręcić;)
Na to jeszcze sos czosnkowy, żeby mnie wilki w lesie nie gryzły.
Miałem drzeć z ludźmi spod sceny, ale nie wyrobiłem się. Potem jakoś szybko się zebrałem i jakieś 11.40 pojechałem samotnie moim czerwonym rowerem, przeznaczonym właśnie do samotnej jazdy, w terenu znane i bardziej znane, oraz raczej znane;)
Na początek tradycyjnie nie pojechałem tak jak zawsze, bo skręciłem sobie na Kielanówkę... a zresztą co ja bede tutaj pisał. Mapka na dole.
Info pod zdjęciami.
Nie... tędy to ja nie jechałem, ale fajnie wygląda:D
Za to znalazłem się na górze pod znanym chrześcijaninonanom takim jak ja, krzyżem w Niechobrzu:
Tak, to jest rower, nie krzyż. Zrobiłem mu zdjęcie, bo taki fajny jest;)
Na górze trochę śniegu i coraz więcej śniegu.
Ostatecznie wcale nie tak dużo, ale gęba się cieszy.
Zjechałem sobie szosą do Czudca, potem spokojnie podjazd na Grochowiczną i stamtąd spozirałem na taki widoczki:
Podjazd...
Podjazd...
Podjazd... i juz prawie jestem na górze.
Tędy dzisiaj nie jechałem;) Ale to znany i lubiany podjazd szosowy drogą na słynną Kopalinę, która dzisiaj wyglądała tak:
Prawie jak w wysokich Taterach.
Podszedłem sobie trochę w pole i widzę na dole skrzyżowanie przez które jedzie się na Wyżne i Babicę:
Nie wiedziałem że to tak fajnie wygląda.
Było tak pięknie, że nie jechałem wysokim tempem, tylko podziwiałem...
Aż tu nagle, śnieg!
Na zjeździe bałem się, bo jednak mam z tyłu semislicka, a SS ma glace jak niejeden 50-latek;)
I do domu tradycyjnie przez Boguchwałę, ale coś mnie podkusiło by pojechać tam prosto przed tunelem. Jednak zrezygnowałem, ale kurde okazało się że mogłem, bo dalej robili przejazd kolejowy i musiałem naginać naookoło.
Następnym razem jadę przez nową drogę.
Do tego jeszcze zaległe km z wczoraj.
Kategoria Moje zdjęcia
Dane wyjazdu:
7.00 km
10.00 km teren
h
km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Mongoose Rockadile LE
KIBEL
Wtorek, 6 grudnia 2011 · dodano: 07.12.2011 | Komentarze 3
Montowałem kilka rurek u Piotrka. Potrzeba było zrobić odpływ wody z pralki i podejście z wodą do pralki:) A Kibel, bo odpływ idzie prawie że do kibelka.Mam nadzieje, że nic nie leje;)
A dzisiaj był jeszcze serwis ogólny roweru Tomka GT fajna maszyna...
No to by było tyle.
Dane wyjazdu:
93.00 km
30.00 km teren
05:55 h
15.72 km/h
Max prędkość:60.00 km/h
Temperatura:3.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Diamondback xts moto
W górę! na ognicho, a las chyba nie spłonął;)
Sobota, 3 grudnia 2011 · dodano: 04.12.2011 | Komentarze 11
Napisałem na forum, że jedziemy na ognisko na taką fajną górkę, która nazywa się Strzałówka.(fota z panoramio)
Rano zjawił się jeszcze Tomek bym mu podregulował przednią przerzutkę, bo coś nie hulała. Okazało się, że w serwisie założyli mu w złą stronę taką blaszkę trzymającą linkę.
Po drodze na ognisko, czekało nas wiele perypetyii :p
Najpierw jazda wzdłuż Wisłoka, aż na szutry i kładkę, która... jeszcze wisi i ma się w sumie dobrze. Czytałem że jest zbudowana w 1949... no to super:)
Jak się okazuje, nie jedziemy wcale na Kopalinę, ale drzemy przez Wilcze, bo tak chyba wychodzi bliże, albo tak nam się Piotrkiem tylko wydawało.
Jedziemy na Przylasek, mijamy dirtowca, a przerzutka Tobola zaczyna strugać korbę. Okazało się, że ma już luz i po prostu zwisa na blat.
Na górze Piotrek testuje zachowanie pieska (wilczura) czy owy piesek dobrze reaguje i nie pozwala wjechać na posesję. Piesek latał sobie oczywiście dziko po ulicy :)
Zjeżdżamy do Hermanowej, potem już podjazd niestety asfaltowy do Sołonki.
U góry Piotrek zwierza mi się, że coś mu wpadło do buzi;) Nie powiem co, bo to tajemnica. Jemy i pijemy.
Wcześniej Piotrek husia się na huśtawce, którą wywala, a za chwilę wychodzi dziadek ze sklepu. Na szczęście huśtawka już stoi :D
Zjazd do lasu przy cholernym wietrze w twarz. Pierwszy raz zdarzyło mi się dokręcać na zjeździe prawie na młynku. Pewnie pojechałbym w tył w górę, gdybym przestał pedałować.
Tomek zaczyna mieć kryzys, ale jakoś udaje mu się go pokonać. Bo to w psychice często tkwi kryzys.
Na wilcze zajeżdżamy jakoś tak nawet fajnie, bo nie wieje, gdyż żesz, ponieważ, iż jedziemy lasem oraz nielasem, ale polanami ;)
Tam Kona zwierza nam się z tego co mu wpadło do buzi;)
Znajdujemy sznurek, a Piotrek chce mnie holować pod górę. Na samą myśl o hamowaniu moim rowerem, wiążącym się z jednoczesnym wyciągnięciem roweru spod tyłka Kony, robi mi się wesoło:D ale rezygnujemy z tego zwariowanego planu.
Za to sznurek zabrałem do kieszeni, bo może akurat się przyda do holowania kogoś w razie awarii, czy utraty przerzutki...
Konie nie robiłem, bo zapierdzielał za szybko, a mój autofocus nie działa przy tak szybko poruszających się obiektach.
Zjazd z Wilczego po stromym zboczu do Gwoźnicy górnej. Tam chłopaki kupują po kiełbasie, chleb i keczup.
Kona chce jeszcze piwko, ale nie ma gdzie schować biedulka:D
Ze sklepu wychodzi koleś z dwoma siatami pełnymi browarów... Kona jeszcze bardziej chce piwko!
Zaczyna gonić nas zwariowany piesek Husky, ale najpierw wpada z łańcuchem w rower Tomka. Fajny psiak, mogliśmy go zabrać i zrobić sobie Bikejoring...
Podjazd koło cmentarza i zjazd z super widoczkami prawie do Lutczy. Tam w lesie robimy sobie jednak ognisko, bo zgłodnieliśmy, a tam nie wiało i był daszek (wcześniej lekko kropiło)
Mieliśmy szczęście że ktoś strugał płot i było dużo wiórów z kory. Pozbieraliśmy to i szybko rozpaliliśmy ognisko.
Potem wiadomo co:)
Pieczona czapka... mmm rarytas :D
Na powrót jedziemy jeszcze na Strzałówkę, ale niestety jakieś 3km przed szczytem rezygnujemy, z powodów znanych jedynie drugiej części grupy, czyli Tomkowi i Łukaszowi.
Piotrek ma niedosyt terenu, więc Łukasz i Tomek uderzają asfaltem na Rzeszów, a ja z Koną jedziemy na Kopalinę czarnym szlakiem i żółtym konnym. Jest już całkiem ciemno. Zaliczam glebę w koleinie. Na górze jest sporo błotka. Czuć że polało trochę. Zjazd jak w bajce. Cały czas z wiatrem. Piotrek zalicza małą glebę na koleinie dalej.
Zjeżdżamy do Czudca, jedziemy na Grochowiczną terenem. Jedzie się super. Kiełbasa doszła. W lesie pięknie i cicho, oraz ciemno.
Dalej standard. Zalewem do domu.
(mapka rysowana)
Kategoria Dalekodystansowe, Moje zdjęcia, Po zmroku
Dane wyjazdu:
27.60 km
10.00 km teren
h
km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:1.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Diamondback xts moto
iUrwał przerzutę!
Czwartek, 1 grudnia 2011 · dodano: 02.12.2011 | Komentarze 6
Stało się... Piotrek urwał w końcu przerzutkę, oraz ten niespotykany, niezdobywalny w dzisiejszych silnie zglobalizowanych i mocno zurbanizowanych, czasach hak.Stało się to po tym jak Piotrek zaproponował zabawę "kto będzie miał najwyższą kadencję"...
Wyruszyliśmy z Tomkiem i Pawłem na szutry w okolicy Trzciany, a konkretnie ostatnie Woliczce. Jest to ostatnia ostoja zjazdów przed morderczymi dla naszych maszyn, miejsc płaskich jak stół na północ (brrrrr!).
Udało się na szczęście skuć łańcuch i Piotrek zrobił sobie singla, co na fullu rodzi pewne wątpliwości, bo nie wiedzieliśmy czy zawiecha przypadkiem nie ciągnie łańcucha przy skoku, ale okazało się że nie.
Wyjazd oczywiście po zmroku, z cyklu "Nocna jazda", na którą zapraszamy na nasze forum
Dzięki za jazdę.
Szkoda tak świetnej przerzutki :(
Kategoria Moje zdjęcia, Po zmroku
Dane wyjazdu:
56.10 km
8.00 km teren
03:20 h
16.83 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:-2.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Diamondback xts moto
Nocna jazda na Żarnową, albo jak kto woli Kopalinę
Wtorek, 29 listopada 2011 · dodano: 30.11.2011 | Komentarze 0
Tym razem z cyklu nocna jazda w terenie, zachciało nam się nie jechać za dużo w terenie, bo tylko na Grochowiczną podjazdem znanym ze zlotu, czyli koleinkami i dośc stromo w górę. Za lasem postój na miejscu ognsikowym:Podjazdy okazują się cudowne gdy jest zimno, bo zjazd do Czudca to kriogeniczna wycieczka:p Zimno jak cholera i przewiewa wszystko. W dodatku jest dość długi i jeszcze od zawietrznej strony, więc efekt jest spotęgowany. Na samym dole czuje się jakby było z -10.
Pomyśleliśmy że nie mamy czasu na jazdę w terenie, bo nie wiadomo jak z naszymi zapasami energii, więc drzemy asfaltem. Po drodze jakieś wiejskie buroki coś do nas mają, ale na szczęście nie reagujemy, bo nie chcemy robić krzywdy tym istotom ;)
Coraz wyżej...
Na górze jeszcze singlem przy drodze i znowu na asfalt. Wieje prosto w mordę, chociaż w mieście nie wiało praktycznie wcale. Zimno jak pieruuuun!
Skręt w lewo i jazda pod Brzozę, czyli drzewo jakieś 100m od stacji meteo, gdzie podziwiamy Rzeszów i Strzyżów. I tam tez ta fotka:
Chciałem zrobić zdjęcie Rzeszowa i Strzyżowa, ale tak wiało, że aparat nie bardzo stał i zdjęcia wychodziły rozmazane.
Powrót gdzieś o 22.30 (mój)
Kategoria Moje zdjęcia, Po zmroku
Dane wyjazdu:
48.20 km
25.00 km teren
03:35 h
13.45 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Diamondback xts moto
Jechalym we cy chłopa w gore! oras w dół...
Sobota, 26 listopada 2011 · dodano: 27.11.2011 | Komentarze 12
Takie tam jazdy w górę i dół, czyli konkretnie Magdalenka zajeżdżana od tyłu;) (czemu się to kurde nazywa Magdalenka... chociaż Piotrek, tez nie brzmi lepiej;))Pod sceną zjawił się Tobol i Marek.
Niestety reszta kręciła chyba we śnie, bo nie przyjechali wyjątkowo pod scenę. Może śnieg wystraszył.
No to ruszyliśmy pod górkę. Ja na moim klocku miałem wątpliwości, czy dobrze zrobiłem jadąc nim na trasę z ludźmi na HT, ale niee:)
Jakieś 100m od sceny wołam do Tobola "uważaj bo kładka śliskaaa!" ale nawet nie zdążyłem dokończyć, a Tobol już leżał.
Markowi nie odpowiadało tempo jazdy, ale ja też nie miałem ochoty na zasuwanie, bo jakoś nie mogłem się rozkręcić.
Wjeżdżamy do lasu i Marek już ma pierwszy uślizg. Liście są mokre, czyli nawet dobrze, bo susza na Podkarpaciu, przynajmniej trochę wody wsiąknie i będzie git.
Postanowiliśmy jechać przez las jak nam GPS pokazuje, w zasadzie jak wyznaczylismy sobie na mapie GPSa nasz punkt docelowy.
I wpakowaliśmy się w to:
Od razu mówię, że zjechać by się dało, ale niestety do wody:)
Marek czeka na pomoc...
której mu udzieliłem, bo nosić rower to ja umiem:P (niestety)
Dalej już trasą Skandii.
Pod nadajnikiem Marek nas opuszcza, a my z Tobolem zasuwamy jeszcze chwilę trasą i Asfaltem na zalesie do domu.
Rower usyfił się chyba najmocniej od 3 miesięcy. (tyle nie padało..)
Trasa z GPS Marka:
Kategoria Moje zdjęcia
Dane wyjazdu:
44.00 km
15.00 km teren
02:43 h
16.20 km/h
Max prędkość:57.00 km/h
Temperatura:1.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Diamondback xts moto
Czerwona Marsjańska góra nocą!
Czwartek, 24 listopada 2011 · dodano: 25.11.2011 | Komentarze 1
Jazda że hej, a nawet ho i haha. od 19Razem ze mną był Piotrek, Tomek, albo ja byłem razem z nimi...;) Kto to wie...
Ja to zawsze bywa z Koną, tempo jest raczej bardziej niż mniej, więc trzeba używać nóg również na zjazdach.
Pojechaliśmy zalewem, potem krzaczorami obok Wisłoka, gdzie żyją gigantyczne BOBRY!
Dalej już jazda na Grochowiczną od strony babicy i jazda przez pola, gdzie stał sobie kiosk i chcieliśmy kupić piwko i snickersy. Okazało się że koleś nie miał koncesji i mógł sprzedawać tylko motyki i sztychówki.
"No to jedziemy Radziu" :)
Dalej po podjeździe Piotrek wpadł na pomysł by pojechać w las, bo tam na dole jest jakiś strumyk, potem się w górę jedzie i będziemy.
Jedziemy w dół i nagle ciap, w bagienko. Ja mam całe buty jak świeżo wykopane ziemniaki. No to jedziemy przed siebie. Okazuje się że zrobiliśmy kółko i musimy znowu podjechać w górę (dobrze że nie w dół...). Drzemy. Piotrek na górze wpada na ten sam pomysł:P
Skręcamy do lasu, ale tym razem drzemy ostro w lewo. Drzemy drzemy, ale niestety krzaczory. Po chwili wycofujemy się jak na ludzi roztropnych przystało :P
Jedziemy pod Grochowiczną, potem las, krzyż, zjazd gdzie Tomek dostaje skrzydeł i zasuwa już mocno... (może po herbatce?:D:D)
No i zdobyliśmy czerwoną górę...
Potem w dół i jazda na Kielanówę przez pola i zagajniki.
Dobra herbatka była heeeee....
Znaleźliśmy fajny rower przy marsjańskiej górze :O
Chociaż wszelakie przesłanki mówią, że jechał nim Tomek, ale kto to wie... ciemno było.
Kategoria Moje zdjęcia, Po zmroku
Dane wyjazdu:
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Diamondback xts moto
Ma La Mpidełka
Czwartek, 24 listopada 2011 · dodano: 24.11.2011 | Komentarze 3
Kiedyś kupiłem sobie latarkę na rower w rowerowym. Zakładałem że wymienię diodę i sterownik. Tak też zrobiłem. (jeszcze wiszę Ci Piotrek za te rzeczy, ale nie bój nic, pamiętam)
Lampeczka ma około 800lumenów bo na nowej diodzie Cree XM-L Ponoć najmocniejsza jednoczipowa jaka teraz wyszła. Driver oczywiście od pewnego gościa ze światełka.pl
Generalnie chodziło mi o zapas światła na wyrost, bo i tak mam wbudowaną w rower drugą lampkę o mocy jakieś 600lumenów (tam trzy Cree XR-E Q5), a dwie takie to już robią niezły pokaz:D
Dane wyjazdu:
42.00 km
0.00 km teren
h
km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Mongoose Rockadile LE
Awaria mojej niszczycielskiej piły łańcuchowej.
Wtorek, 22 listopada 2011 · dodano: 27.11.2011 | Komentarze 0
Jak to w życiu bywa, nowe zawsze musi się popsuć, by działać po naprawie już długi czas:) Moja pilarka niestety "pękła" napinacz łańcucha i obecnie jest w serwisie gwarancyjnym. A była normalnie użytkowana...Potem z Asią po mieście:) Zimno że japierdziu, ale da się jeździć.