Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi kundello21 z miasteczka Rzeszów - Racławówka. Mam przejechane 49642.67 kilometrów w tym 8783.23 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.92 km/h Ale liczy się jakość, a nie ilość...
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
Jeździmy pod patronatem Forum Rowerowe Bikeforum.pl :
  • Najlepsze forum 

rowerowe

  • Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy kundello21.bikestats.pl

    Archiwum bloga

    Wpisy archiwalne w kategorii

    Dalekodystansowe

    Dystans całkowity:10530.45 km (w terenie 1975.50 km; 18.76%)
    Czas w ruchu:299:47
    Średnia prędkość:19.65 km/h
    Maksymalna prędkość:74.00 km/h
    Suma podjazdów:17520 m
    Suma kalorii:10000 kcal
    Liczba aktywności:89
    Średnio na aktywność:118.32 km i 6h 14m
    Więcej statystyk
    Dane wyjazdu:
    190.00 km 0.00 km teren
    08:30 h 22.35 km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Rzeszów - Sanok i skansen

    Niedziela, 28 sierpnia 2011 · dodano: 23.11.2011 | Komentarze 2

    - czyli moje drugie ulubione miasto:)

    Wyjazd z Rzeszowa gdzieś tam rano. Zapierdzielamy na rowerkach do Sanoka jak strzały;)

    4h i jesteśmy na miejscu. W tamtym miesiącu 4 weekendy z rzędu byłem w Sanoku rowerem. Jakoś tak blisko się teraz wydaje.

    Tradycyjnie od pewnego czasu, więcej zdjęć i szerszy opis u mojej bajkerki:)

    Kilka zdjęć dla tych którzy nie kliknęli zdjęcia ;)


    Sanok z punktu widokowego w... Sanoku :D


    Fajny pokój





    Dane wyjazdu:
    140.00 km 0.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Powrót z Cisnej do Rzeszowa

    Niedziela, 21 sierpnia 2011 · dodano: 21.11.2011 | Komentarze 0

    Oczywiście moim klockiem:)
    i z Asią czyli moją przebajkerką.
    Rano rześko, a potem już szło i robiło się coraz bardziej upalnie...
    Widoczność za to prawie 100% bo aż do Gwoźnicy było widać połoniny.
    Tak wyglądał Wysoki dział, który przejechaliśmy dzień wczesniej (tam górą:))
    Gdzieś tam byliśmy...


    Dane wyjazdu:
    79.00 km 47.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Bieszczady i Beskid Niski - Wysoki dział

    Sobota, 20 sierpnia 2011 · dodano: 21.11.2011 | Komentarze 2

    Po przebudzeniu ruszyliśmy w stronę Wysokiego działu, ale najpierw Jaśliska. Troszkę wilgotno, ale dało się jechać.
    Zapraszam do opisów u Asi i Piotrka, bo mamy te same zdjęcia, a nie chce ich ładować jeszcze raz:) Najważniejsze jest już opisane.

    Dla mnie najlepszy dzień z całej wycieczki. Rower sam jechał, pomimo tego że załadowany i jeszcze sam z siebie ciężki. Czasami jeszcze holowałem Asię pod górę:)
    Bonusik, czyli zdjęcia których nie ma:


    Prawie na Wołosaniu:


    Jeszcze w rezerwacie Żródła Jasiółki:


    Na Żebraku pod Chryszczatą patrzymy na czerwony szlak i zaraz tam jedziemy.


    I jedziemy...






    Dane wyjazdu:
    95.00 km 0.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Zyndranowa od Rzeszowa

    Piątek, 19 sierpnia 2011 · dodano: 21.11.2011 | Komentarze 0

    Wyjazd z Asią do Zyndranowej, czyli pod samiuśką granicę ze Słowacją i tam nocleg w fajnej chacie za 5zł. (całoroczna)


    Opis z wyjazdu u Asi na blogu.
    A u Piotrka, który dojechał po północy tak

    Dane wyjazdu:
    162.00 km 0.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Zyndranowa po raz drugi - z mojo kobito :D

    Niedziela, 14 sierpnia 2011 · dodano: 23.11.2011 | Komentarze 4

    Teraz jak to piszę, to myślę, że mam na prawdę git dziewczynę, a za rok nawet więcej;)
    162 z moją kobietą przez Bieszczady do Beskidu Niskiego do chaty studenckiej w Zyndarnowej, czyli jakieś 1km od granicy ze Słowacją. Jeśli ktoś nie był, to zachęcam, szczególnie szosowców. ponad 40 miejsc do spania oraz nocleg za chyba 6zł i mają nawet prąd:P
    Więcej szczegółów u mojej Asi która zrobiła wpis na bieżąco, bo ja teraz po prostu uzupełniam wpisy.




    Lato! Wróć ! :(



    Dane wyjazdu:
    119.00 km 25.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Masakra terenowa z ekipą

    Sobota, 6 sierpnia 2011 · dodano: 21.11.2011 | Komentarze 0

    Oj była to masakra... Mieliśmy pojechać na naszą spartańską trasę, ale wyszło jak to bez GPS wychodzi. Zgubiliśmy, a może inaczej, nie znaleźliśmy właściwego wjazdu do jednego z lasów, bo źle skręciliśmy na zjeździe no i wylądowaliśmy w dupie jednym słowem. Zamiast w Jasienicy Rosielnej za lasem, to jakieś 10km na wschód za lasem w Bliznem i to jeszcze na samej górze. Akurat dziewczyny jechały do Wisłoczka, to się dołączyliśmy do nich po długich mękach asfaltem w Rymanowie. Piotrek (Pr0zak) postanowił wrócić tego samego dnia, a Piotrek (kona) został z nami bo szkoda marnować żarcie;)
    W Po kilku dobrych podjazdach dotarliśmy do namiotu.


    Mój bajk tam w dali;) Obładowany jak wół.




    Dane wyjazdu:
    163.00 km 34.00 km teren
    08:00 h 20.38 km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Wroczeń... jaka fajna górka. Nazwa równie przyjemna jak podjazd.

    Sobota, 23 lipca 2011 · dodano: 24.07.2011 | Komentarze 9

    Wroczeń, czyli nasz cel

    Ta historia zaczyna się od napisania przez Piotrka SMSa do mnie, że jednak nie jedzie do Tarnowa, bo pogoda niepewna, a wiatr cały czas w twarz. Piszę więc na gg do kilku osób (Wilczka i Guni), że jest w sobotę wyjazd na Wroczeń, czyli górkę stożek położoną mniej więcej po środku między Brzozowem, a Sanokiem. Tydzień temu widzieliśmy ją z Grabówki.
    Co jak co, ale Grabówka była prościutka do zdobycia...
    Wroczeń z racji tego, że górka jest odosobniona i ma kształt stożka, to podejście z każdej strony jest wymagające. O podjechaniu raczej mogą myśleć koksy z typowymi rowerami uphillowymi, gdy najpierw znajdą wjazd do lasu:P
    A błądziliśmy tam dość długo, zanim znaleźliśmy zarośniętą drogę, którą jechaliśmy pokłuci przez pokrzywy i trawska. Dobrze że mielismy naszego GPSa, czyli Piotrka mapę i mój kompas :D
    Wcześniej mieliśmu jeszcze zaliczyć Czarną górę, ale niestety błoto niepozwoliło. Strasznie rozryte, a przed nami jeszcze z 90km, więc sobie odpuściliśmy.




    No to jedziemy!

    (mało co nie wyglebałem na dziurze, gdy to robiłem)

    W kierunku Izdebek:

    Bardzo długi zjazd. Można było odpocząć i podziwiać widoki.

    Potem postój na górze pod nadajnikiem i serpentynki

    (Piotrek wciąga koks w postaci Szynki konserwowej:D Konserwowa - Power is Back! )
    Spod nadajnika było widać fajnie dużą część znajomych górek. Sucha wydaje się strasznie stroma z tej strony.




    Bardzo dobrze się podjeżdżało, bo w sumie podjazd był łagodny. Piotrek za to zasuwał dość dobrze pod górę (a teraz się upiera, że lubi powoli... taaaa:p)
    Ekipa ciągnie mocno w górę (Wilczek i Gunia)

    I ja też jadę:)


    Taki tam widoczek z serpentynek:


    Dalej już śmigamy sobie w stronę...hmm no nie wiem gdzie to:p

    Ale ciongle do pszodu nomalnie!

    Mijamy ładne cerkwie, przekształcone na kościoły...


    No i niedaleko później skręcamy w drogę szutrową i zaczyna się "ciekawa" jazda...


    Chłopacy jado!

    Po trawie się kijowo jeździ. Prawie jak w błocie, ale przynajmniej nie brudzi. Tego dnia ojeździliśmy się po trawie trochę. Widać to na mapce.

    Z tyłu inna ciekawa górka.

    Ale fajny wjazd do lasu:)

    Po przebyciu wszystkich zarośli i przejechaniu przez chyba z rok niejeżdzone drogi, dotarliśmy do w miarę fajnej drogi

    Niestety stożkowy kształt górki dał na w pupę, bo trzeba było pchać rower, albo nieść. O wjechaniu nie ma mowy.

    I tak na samą górę...


    na szczycie nic prawie nie widać, oprócz stromych zjazdów z każdej strony i tego:

    (to chyba Grabówka)
    ... no i nas:

    rowerki odpoczywają, chociaż to my je nieśliśmy:P



    Pojedliśmy i drzemy w dół. Zjazd masakrycznie stromy. Powiem szczerze, że bałem się gleby, bo był prosty i gdybym się wywalił, to pewnie poleciałbym na sam dół.
    Niżej trochę błotka i nadal trzeba hamować. Miałem robić zdjęcia, ale nie mogłem się zatrzymać:P

    Na dole w lesie znowu skręcamy nie tam gdzie trzeba i lądujemy w polu, a do tego Mateuszowi rozkuwa się łańcuch. Na szczęście udaje nam się jakimś cudem znaleźć spinkę:


    Jedziemy nadal na dziko, jakimiś zaroślami i śladami drogi...
    Wyjeżdżamy w końcu gdzieś w pole. gdzie widać fajne wiatraczki w Bukowsku:

    (maksymalny zoom)

    Docieramy do szosy, a tam po kilku km znowu podjazd i chyba ostatnia większa górka dzisiaj:( Na szczęscie żegnają nas fajne widoki na wysokie Bieszczady.


    Widać było Wroczeń w całej okazałości:

    Widać też Wysoki dział w Bieszczadach:



    Jeszcze ostatni stromy zjazd po płytach Dżambo ułożonych w lesie (nie zrobiłem zdjęć)
    I jedziemy nadal w dół w stronę Dydni.


    Fajne krzesełka :D Nie?

    Chyba se takie wystrugam:p

    Potem doliną Sanu szosa i szosa...
    Tempo ciekawe bo ciągle ponad 30km/h. Dupa odpadała prawie.
    Postój przy kładce Przy Hucie Poręby (Nozdrzec)

    Gdzie przywitała nas wesoa kompanija, trochę przyprocentowana;)

    No i do domu już przez Dynów, Błażową... Piotrek nam gdzieś uciekł i udawał jeszcze, że lubi powoli:P
    Dopadłem go dopiero w Borku Starym:P
    Wyjazd udany:) Super. Pogoda też dopisała.



    Dane wyjazdu:
    158.42 km 20.00 km teren
    07:48 h 20.31 km/h
    Max prędkość:65.00 km/h
    Temperatura:22.0
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Miało być szosowo, ale wdarło nas w las ;)

    Sobota, 16 lipca 2011 · dodano: 17.07.2011 | Komentarze 15

    Taaak:) To była jazda... Z Piotrkiem to się jeździ:)

    Zdjęcie jak dla mnie esencja takich wypadów...


    Rano dostałem smsa od Piotrka, że jest w Małówce i że o 11 wyrusza na Sanok.
    Miałem 2 godziny by się zebrać i tam dojechać. Więc szybko zjadłem, wypiłem oraz założyłem czyściutkie ciuchy, które miały być na wypad 300km w terenie...
    (Niestety się nie odbył, bo za dużo błota w lasach po piątkowej ulewie. Przenosimy go na następny termin :))
    Na rowerze miałem średnią do Małówki, 24km/h. Dojechałem o 10.15, czyli dużo wcześniej niż się spodziewałem.

    Tam Piotrek zajęty składaniem mebli, napisał mi że zaraz będzie. Odpocząłem na przystanku trochę:)

    W końcu Piotrek przyszedł i ruszyliśmy dalej.
    Jeszcze tylko spojrzenie na mapę...

    "Tam jedziemy, gdzieś tam, zobaczymy jak będzie" :D

    No i było...

    ...masę błota w charakterze gliny oblepiającej wszystko czego się dotknie :p
    Szybko zapchało nam to v-ki.


    "Piotrek, po co my tu wjechaliśmy:P"



    Rower musiałem nieść na ramieniu, prawie całe podejście na Strzałówkę.
    Za to na górze, było bardzo fajne miejsce na ognisko. Musimy tam kiedyś sobie takie zrobić.
    Po małym błądzeniu w lesie;)



    Gdzieś tam wlazł:P


    Po wyjeździe z lasu, ruszyliśmy do Jasienicy Rosielnej. Bardzo ładna miejscowość.
    Piotrek tam na blogu na pewno napisze o wszystkim co ważne:D ja nie mam takich kompetencji;)

    Dojechaliśmy do Klasztoru w Bliznem, a tam dość spory podjazd do kaplicy, stacje drogi krzyżowej pasowały do sytuacji;). Widok na górze za to suuupperr :D





    Potem jazda w dół, bo jakoś tak wyszło i w stronę Brzozowa. Wstąpiliśmy do sklepu po picie i żarło.

    Dalej w stronę Grabówki, czyli dzisiejszego celu.

    Jechało mi się bardzo dobrze.

    No i zaczęło się podchodzenie:) Podjazd na Grabówkę, był dość stromy, a nam się nie spieszyło, więc rozmawiając, spokojnie sobie weszliśmy.

    Widać podjazd brzegiem:) Kto powie że łatwy, niech wpadnie.
    No i tak wygląda on na samej górze:


    Porobiliśmy zdjęć, a pełna panorama jest tutaj:
    Wystarczy kliknąć:)

    Potem chwilę lasem:

    Naszym oczom ukazał się bardzo fajny zjazd oraz widoczek...

    To chyba (tak myślimy z Piotrkiem) Góra nad zalewem Solińskim.

    Jest trochę w dół:D:D



    Ale wszystko co dobre, czasem musi się skończyć.
    Wracaliśmy już doliną Sanu. Tysz piknie:p (kto był, wie)


    Takie wyjazdy, to ja uwielbiam... szkoda że jest ich tak mało. Jest jeszcze dużo gór do zdobycia, wiele lasów do przebycia. Mam nadzieje, że czasu wystarczy:D










    Dane wyjazdu:
    108.00 km 20.00 km teren
    05:30 h 19.64 km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Jazda pod krzyż III tysiaclecia z Asia

    Niedziela, 26 czerwca 2011 · dodano: 11.07.2011 | Komentarze 1

    Jazda z moją ukochaną Asią:D W stronę Ropczyc zobaczyć wysoki na 47m krzyż:)


    Asi nóżka zapodawała:)

    Podjazdy zaliczała bez marudzenia. Taka kobieta to skarb:D:D

    Po dojechaniu na miejsce, wpadliśmy jeszcze do Niedźwiady, do jej wujka, który jest księdzem. Pograliśmy tam chwilę w bilard w parafialnym klubie dla okolicznej młodzieży, mającej zajęcia w stylu "co by tu rozpieprzyć" ;)
    Powrót już szosą przez Ropczyce, ale skręciliśmy na Olchową i do domu.

    Kilka zdjęć:


    Dane wyjazdu:
    201.00 km 0.00 km teren
    07:51 h 25.61 km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Słonne Nocą - czyli 200km na raz dwa (prawie...)

    Czwartek, 23 czerwca 2011 · dodano: 11.07.2011 | Komentarze 4




    Długo obijałem się z wpisami, bo jakoś tak po tym wyjeździe doznałem chwilowego wypalenia i odeszła mi cała chęć na pisanie bloga. Po prostu robię to niesatysfakcjonująco dla samego siebie.

    No to teraz zaczynam:D

    Pomysł zrodził się podczas rozmowy z Piotrkiem;) No to napisałem do całej ekipy moich koksów :D no i wybraliśmy się na Górę Słonną obok Sanoka.
    Na samym początku myślałem, że pojedziemy jakoś najkrótszą drogą przez szutry, ale Piotrek (kona) wpadł na szosie, więc bez robienia mu przykrości wpakowaliśmy się na asfalt. Piotrek narzucił nam tempo, które mi się podobało:) Mimo iż było pod górkę, to przyjemnie mi się jechało i było super.
    Lampka którą zmontowałem w ten sam dzień, spisała się dobrze.

    Kona pojechał "na dół" :D

    Na górze ognisko ok 2.20
    Wszyscy szukaliśmy badyli, ale z rozpaleniem był problem. Po jakimś czasie wytoczyliśmy najcięższe działa, w postaci CX-80 i (po moich długich namowach) kawałek plastiku, który na dobre rozpalił wilgotne drewienka.

    Jazda w dół około 4.30...
    wtedy zaczęło się najgorsze. Organizm domagał się snu, bo przerwa była za długa, a tu jeszcze prawie 100km do domu. Skoczyliśmy wymięci na stację, każdy kupił jakiegoś energetyka, ale to nie pomogło. Jeszcze zamiast w tyłek, wiatr zaczął nam wiać w plecy. Wszyscy jechaliśmy jak po weselu na kacu:p
    Kona złapał jeszcze kapcia. Ale jakoś dojechałem:)
    Pojechałbym jeszcze raz.

    Dziękuję całej ekipie w składzie:
    Piotrek (Petroslavrz), Piotrek (Prozak), Piotrek (Kona), Dominik (Miciu)


    Zdjęcia od Piotrka lub od Micia.