Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi kundello21 z miasteczka Rzeszów - Racławówka. Mam przejechane 49843.67 kilometrów w tym 8885.23 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.92 km/h Ale liczy się jakość, a nie ilość...
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
Jeździmy pod patronatem Forum Rowerowe Bikeforum.pl :
  • Najlepsze forum 

rowerowe

  • Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy kundello21.bikestats.pl

    Archiwum bloga

    Wpisy archiwalne w kategorii

    Moje zdjęcia

    Dystans całkowity:20147.01 km (w terenie 4756.61 km; 23.61%)
    Czas w ruchu:670:59
    Średnia prędkość:18.68 km/h
    Maksymalna prędkość:76.20 km/h
    Suma podjazdów:31699 m
    Suma kalorii:20000 kcal
    Liczba aktywności:317
    Średnio na aktywność:63.56 km i 3h 35m
    Więcej statystyk
    Dane wyjazdu:
    95.00 km 40.00 km teren
    06:20 h 15.00 km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Żółty szlak to chyba też znaczyły żółtki...

    Sobota, 28 kwietnia 2012 · dodano: 29.04.2012 | Komentarze 4

    Bo kto by pomyślał, że większość szlaku od Dynowa będzie tak zarośnięte...

    Ale dało się jechać...

    Na początek zebraliśmy się koło zalewu. Było już niestety ciepło. Jakoś wolałem jednak te jesienne jazdy, no i zimowe... Przynajmniej nie było tyle potu, ale za to trzeba było się ubierać z godzinę.
    Paweł, Tomek i ja. No to drzemy na przylasek. Tam każdy z nas ma inną wizję trasy, ale w końcu mianujemy Tomka dzisiejszym honorowym przewodnikiem. W razie czego wszystko będzie na niego :P
    W przylasku za zielonym szlabanem zauważamy to coś...

    (nie złapało ostrości, bo na programie krajobraz)
    Dalej śmigamy za Tomkiem i asfaltem w dół. Zaraz dalej wjeżdżamy do lasu w Straszydlu, a tam bardzo fajne ścieżki, niestety nimi podjeżdżamy. Paweł nie jest z tego powodu zadowolony;)
    Robi nam kilka zdjęć:

    (normalnie pro :D:D)
    I jedziemy dalej. Kierujemy się na Błażową. Bardzo szybkie szutry i jesteśmy w Błażowej. Przejazd przez kratowany mostek i rzeczkę Piątkówkę.
    Drzemy na szlak:

    Niestety nasze fulle zaczynają mieć humory, bo Tomkowi strzela sztyca, a u mnie stery wariują i też pstrykają (jak się okazuje, to miska sterów w ramie strzela)

    Trudno. Zrobiliśmy szybki serwis, czyli obfite polanie olejem do łańcucha i po jakimś czasie u mnie przestało pstrykać, a u Tomka znacznie ucichło.
    Na zjeździe do Dynowa kilka chmar piesków którym się nudziło, więc nas goniły

    Fajne psiaki...

    Szybki zjazd do asfaltu i jedziemy do Dynowa. W mieście zamówiliśmy dwie Tortille i jednego kebaba. Bardzo fajne żarcie się okazało. Niestety parcie na pedał jakoś się zmniejszyło, ale to pewnie dlatego, że i tak już dość natłukliśmy kilosów.
    Jeszcze zakupy w Dynowie i jedziemy na jakże piękny i zadbany żółty szlak, podkreślam PIESZY.
    Na początku dobrze oznaczony, da się jechać. I tutaj chyba ostatnia najlepsza zabawa tego dnia:


    Niestety, dalej jazda bez GPSa Pawła, gdzie miał wgraną mapkę ze szlakami, była by niemożliwa. Zaczęły się totalne krzaczory i pokrzywy. Cieszyliśmy się tylko z tego, że są jeszcze niskie i na drzewach liście nie są jeszcze zupełnie rozwinięte. Co chwilę Dak sprawdzał na giepsie gdzie jesteśmy i czy dobrze jedziemy. Wygląda na to, że szlak ten raczej zmienił swój bieg, ale śladowe oznakowanie pozostało i nikt nie raczył tego zmienić. Ogólnie to chyba nikt tamtędy nie chodzi, za to dzików to tam jest pełno.
    Przedziemramy się przez trawy, potem chaszcze, rzeczki, jakieś ogrodzone szkółki drzew. Co jakiś kilometr odnajdujemy oznaczenie szlaku. Chyba dla jaj, bo i tak większość drogi wygląda jak z pierwszego zdjęcia, albo tak:

    Tutaj i tak w sumie najlepsza ścieżka:D


    Niestety na tej gorszej, było tak źle, że rower tomka odrzucił swój hak i powiedział : pierdziele, dalej nie jadę! To nie California :P

    Zrobiliśmy mu takiego bajpasa, czyli singla i gietek mógł poruszać kołami. Za to Tomkowi opadła cała chęć do jazdy. Do domu właściwie pozostało wtedy jakieś 40km i to z najgorszego zadupia...
    Widać było nadajnik w Izdebkach:


    Jakoś dotłukliśmy się do Ujazdów w Kąkolówce i niestety dla nas, zjechaliśmy sobie do Błażowej lamentując, jakby to było fajnie, gdyby ten szlak był przejezdny. Tomek na singlu miał kadencję miejscami jakieś 150, a miejscami 30... ;)

    Do Rzeszowa przez Tyczyn i Białą przez Budziwój.

    Mapka wkrótce...

    Więcej u Tomka


    Mapka rysowana, czyli pomija błądzenie ;)


    Pewnie jest niezbyt dokładna, ale coś tam widac...

    Dane wyjazdu:
    76.00 km 40.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Kurde blaszka... i Cyklokarpaty w Rzeszowie

    Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 24.04.2012 | Komentarze 18

    Trzeba wpisać te zaległe 700km, ale nie ma kiedy ;)

    Ale głupio tak wpisywać moje biedne jazdy, podczas gdy wszędzie gdzie spojrzę jest Epic i Mega, a u mnie co najwyżej e-pic na wodę...
    Się kiedyś miało wymagania co do swojej jazdy, a teraz silniczek nie zapodaje dużo więcej, a nawet mniej, za to wymagania ciągle rosną. Jeszcze ten pieruński hamulec musiał się popsuć, przez co tydzień miałem wyrwany z nocnych jazd.
    Trzeba cisnąć nocami, bo będzie bieda ze mną.
    Nawet na cylko nie miałem mocy zupełnie. Lipa straszna. Nie szło się wkręcić na obroty jak w tamtym roku. Może za mało cisnę na DB, a za dużo na mongoosie. Albo to starość... ;)
    Muszę przykoksić na DB bo ta maszyna kiedyś miała mocnego jeźdźca... Chociaż napędzać 19kg w tempie maszyny do XC to niełatwe zadanie, ale ja lubię takie trudne zadania. Przecież trzeba robić coś innego. Przeć machiną przed siebie pochłaniając wszystko, przez co dadzą radę przemknąć dwa amortyzowane kółka :D

    Jedyne co mnie cieszy z jazdy, to że noce będą coraz cieplejsze, a dni coraz dłuższe. Będzie można obskoczyć więcej tras za dnia.

    Oby tylko moja rowerowa brać nie wykruszyła się z niecodziennej jazdy, czyli naginanie w terenie i wartościowanie każdego km terenu nad worki złota ;)
    Bo szosą nie ma wolności, nie ma dzikości... Tutaj jest szum wiatru, stukanie kamolków, chrupanie gałęzi, mlaskanie tłumików, sarny, koty, zające, dziki, zaparowane samochody;)

    Człowiek zaczyna jeździć i sam nie wie, kiedy połowę życia przeznacza na sprawy związane z rowerem. Przecież z punktu widzenia nauki, to jest choroba. Większość pieniędzy, tematów i wolnego czasu, kręci się wokół dwóch kółek, które z kolei kręcą nami i pod nami.

    Nawet staram się nie wspominać nikomu spoza "kręcących" o tym, że jeżdżę, że rower itd. Przecież w ich oczach może wydawać się chore, że gościu idzie na rower, robi 100km i mówi że jest super. Większość osób niekręcących ma ciarki na plecach gdy musi samochodem przejechać te 100km...
    -To ile dzisiaj zrobiłeś ?
    -111km
    - :O jaja sobie robisz...
    Taki przykład...

    Kto by pomyślał, że to takie zaraźliwe, że moja kobietka, która 4 lata temu miała problem z wjechaniem na wiadukt, teraz będzie chciała śmigać ze mną po 100km dziennie po górach. Że zrobi 200km ze mną w jeden dzień i to bez problemów.

    Czy to jest choroba, czy samo zdrowie?
    Co będzie gdy trzeba będzie się wyleczyć...

    Rower to zło. Najgenialniejszy wynalazek ludzkości. Jedyna maszyna która waży mniej niż człowiek nią jadący, najbardziej efektywny energetycznie pojazd, najtańszy, najprostszy, dający nam poczucie pierwotnej wolności...
    Czego chcieć więcej. Tego nie może dać żadna inna rzecz. Żaden pierdzący motocykl, żadne 4 kółka choćby za milion dolarów...
    Tutaj mamy ruch, wolność, dzikość, endorfiny...
    Masakra, jakie to piękne :P
    Kurde 1.28, a ja tu jakieś epopeje pisze. Pierdziiuuu...
    Przy okazji polecam set człowieka który nazywa się Ronski Speed - True to trance 2010... fajnie się przy tym pisze epickie epopeje onomatopeistyczne... (tutaj przesadziłem z doborem wyrazów)

    Kurde, ludzie którzy jeździcie te 5km do pracy samochodami, ruszcie swoje 4 litery i zobaczcie jaki świat jest piękny z miejsca pod 4 literami nad dwoma kołami.
    Przecież samochód to nie przyjemność, to konieczność.


    Tym oto próżnym wpisem kończę ten wpis (ha... ale napisane)
    Chyba tylko na Bikestats cieszymy się z przebytych kilometrów. Zupełnie inaczej niż użytkownicy innych pojazdów mechanicznych, wykluczając oczywiście te poruszane siłą mięśni, które akurat my rowerzyści mamy umiejscowione przeważnie w najseksowniejszych miejscach :D:D

    Ej Bogu daj mi siłę!

    O maratonie napiszę :)
    Trasa super i dla każdego kto umie sobie radzić w terenie :)
    Na objeździe trasy szlo mi znacznie lepiej. Rower jakoś sam szedł w górę...
    Ja po prostu lubię gdy jest zimno i pada. Dziwny jestem. Teraz było za gorąco i wiało akurat w twarz na zjazdach asfaltowych, a na terenowych byłem ciągle blokowany.

    Dzięki Tomek za zdjęcia :) Swojszy człowieku hehe


    Ja to ten niebieski.

    To jeszcze zapodam mój mały gniotek z traski:
    Kategoria Moje zdjęcia


    Dane wyjazdu:
    65.00 km 0.00 km teren
    02:56 h 22.16 km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Nockowa i płasko...

    Piątek, 20 kwietnia 2012 · dodano: 30.04.2012 | Komentarze 2

    Z Asią jak często.
    Jedno zdjęcie z dokumentacji:


    Dane wyjazdu:
    40.00 km 0.00 km teren
    02:01 h 19.83 km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:15.0
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Warrior!

    Sobota, 7 kwietnia 2012 · dodano: 07.04.2012 | Komentarze 2

    Samotny Wojownik otrzymał moc od Pana,
    Mądrością swoją zwyciężał i szatana,
    Narodził się, narodził się w małej stajence
    Nie chciały go przyjąć, nie chciały go przyjąć, żadne ciepłe ręce.

    Lonely warrior... lonely warrior!

    Samotny Wojownik otrzymał dar od Pana,
    Mądrością swoją, mądrością swoją, zwyciężał szatana,
    w Ogrójcu złapali i ukrzyżowali,
    Samotny Wojownik umarł za nas i za nasze grzechy...

    Samotny Wojownik otrzymał dar i moc od Pana,
    Miłością i mądrością zwyciężał szatana,
    Narodzi się, w sercach naszych.
    Przyjmą go wszystkie, ciepłe ręce.
    --------------------------------------------------------------------------------

    Jakoś wpadło mi to w ucho... Lubię te klimaty reggae.


    Muzyka na czasie...



    Wcześniej z Asią na Matysówkę, Kielnarową, Tyczyn i Budziwój. Dobrze się jechało :D
    Kategoria Moje zdjęcia


    Dane wyjazdu:
    38.00 km 0.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:5.0
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Masa krytyczna w Rzeszowie - w deszczu

    Piątek, 30 marca 2012 · dodano: 01.04.2012 | Komentarze 7

    Pierwsza masa w tym roku. Jest super:) Pomimo syfiastej zimniastej i deszczowej pogody, zjawiło się 53 osoby. Myślę że za miesiąc będzie ze 3 razy tyle, lub 30 razy tyle :D



    Ja to ten w panterce :p

    Reszta km do serwisu... też w deszczu:)
    Kategoria Moje zdjęcia


    Dane wyjazdu:
    84.00 km 55.00 km teren
    04:57 h 16.97 km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Prawie Czarnorzeki

    Niedziela, 25 marca 2012 · dodano: 25.03.2012 | Komentarze 8

    Czyli w końcu jakaś porządna terenowa wyrypa, na którą czekałem już łohoho... od mrozów po -15.

    Jak wiadomo, dzisiaj była zmiana czasu, więc tradycyjnie Piotrek zaprotestował i nie zmienił czasu. To wyjechaliśmy o 10. Koło fontanny spotkałem grupę bajkerów, którzy określili mój rower jako Kolumbrynę :P Co jak co, ale ten czołg to jednak śmiga po wszystkim, a po serwisie amorów to już w ogóle pochłaniacz terenu... nie to co ten wylajtowany HT cannondale z lefty:P

    A dzisiaj wyrypa była konkretna. Masę zaschniętych kolein i fajnych mini hopek w lesie, plus ciekawe zjazdy, które powodowały przyjemne mlaskanie obu tłumików... to luuubie :D
    Domain tak się zmienił, że pochłania nawet najmniejsze kamyczki bez zająknięcia, a swinger po serwisie też odżył i działa jak nówka.

    Jak to mówią "nie poczujesz, póki nie przeserwisujesz" ;)

    Wczoraj do nocy robiliśmy z Piotrkiem jeszcze wzmocnienie, jak się okazało, stalowego haka w jego specu. Niestety poczciwy LX który ma prawie tyle samo lat, co dzisiejsi małoletni "dałnhillowcy" i podobnie jak oni, nie ogarniał wszystkiego, a konkretnie największej zębatki kasety. Trudno, Piotrek musiał zasuwać na twardym przełożeniu.

    Na powrocie jakoś mnie odcięło i nogi nie chciały kręcić jak powinny. Nadal nie wiem czyja to była wina, czy psychika, czy jednak brak paliwa dla nóg... Zjadłem kawałek czekolady i pomogło.

    Tak prawdę mówiąc, to ścieżek i dróżek w terenie jest sporo, tylko trzeba szukać (wystarczy spojrzeć dokładnie na mapkę niżej)

    Gdzieś tam, stoi znajoma sylwetka speca i człowieka który go ujeżdża (pomimo, że spec lubi np. urywać przerzutki lub szprychy)


    Jeden z fajnie koleiniastych odcinków (na zdjęciu tego nie widać, ale kto tędy jechał ten wie o co chodzi...)

    No i spec drugi raz już pryknął i wypuścił powietrze z przedniego kółka. Niedobry!


    Trasa super, ale na HTku nie będzie już taka przyjemnie wyrypiasta, bo niektóre odcinki tracą wtedy sens...

    Podjazdy to konieczność, a zjazdy to przyjemność.

    Kategoria Moje zdjęcia


    Dane wyjazdu:
    34.00 km 5.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Rzeszowska prawie że masa krytyczna, tyle że MTB na ognicho

    Sobota, 24 marca 2012 · dodano: 25.03.2012 | Komentarze 8

    Impreza super:) Myślę, że teraz wielu z obecnych będzie zjawiało się w sobotę pod sceną i będzie niezła jazda z ekipą.
    Było ze 30 kilka osób.








    Z taką ekipą to można śmigać:D
    Kategoria Moje zdjęcia


    Dane wyjazdu:
    68.00 km 0.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Mam kilka nowych gratów... jakoś tak

    Piątek, 23 marca 2012 · dodano: 23.03.2012 | Komentarze 2

    Nabyłem sobie jakimś przypadkiem całkiem fajne jak dla mnie, butki SPD w dodatku z blokami... za 20zł :D Ktoś jeździł na nich tylko po szosie i to bardzo mało, bo podeszwa praktycznie nowa.



    Wcześniej jeszcze kupiłem też po okazyjnej cenie, przerzutkę Durolux SGX. Ponoć całkiem fajnie pracuje.


    Zrobiłem też hampel w DB i damper. Teraz hula całkiem fajnie.



    No i pojeździłem sobie fajnym rowerem... (oczywiście pełny ubiór :D)


    Zapraszam :)

    (kilometry z dojazdów do serwisu)
    Kategoria Moje zdjęcia


    Dane wyjazdu:
    100.70 km 4.00 km teren
    05:10 h 19.49 km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    No tak, też zrobiłem sobie te 100km ;)

    Sobota, 17 marca 2012 · dodano: 18.03.2012 | Komentarze 3

    Prządki z Asią :)
    Szosowa setka, ale jakoś nie poczułem. Jakoś tak mało mi tych kilometrów. Gdyby czasu było więcej...
    Będzie nowy most w Zaborowie:


    Na Brzeżance znane wszystkim fajne miejsce:




    W terenie (Węglówka) jeszcze śnieg i lód:


    W tle fajne górki:



    Kawałek serpentyny w Korczynie:


    Widoczność marna, ale trudno się mówi. Pogoda za to przepiękna.



    Dane wyjazdu:
    47.37 km 0.00 km teren
    02:10 h 21.86 km/h
    Max prędkość:54.00 km/h
    Temperatura:-1.0
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Łaj żem urwał?

    Niedziela, 26 lutego 2012 · dodano: 27.02.2012 | Komentarze 11



    A dlatego, że napierałem za mocno, sztywniejsza korba i ściganckie tempo, kaseta 11/28, więc siłowo jak na mnie. To przyczyny zerwania tegoż oto bardzo fajnego i trwałego łańcuszka. Strasznie mało się rozciągnął, a mam go przecież już dość długo. Pękł chyba na uphillu. Jeździłem jeszcze takim po mieście.
    Dopiero przez jazdą patrzę, a tu kurcze trzyma się na połowie ogniwka.
    Wstawiłem spinkę i jazda z Prozakiem i Tobolem.
    Połowa drogi pod wiatr, a jak się okazało, druga połowa też pod wiatr, bo sie zmienił. Trzeba by jakieś aerodynamiczne coś założyć na rower, albo kierownicę baranka;)

    Kategoria Moje zdjęcia