Info

Więcej o mnie.















Moje rowery

Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Luty4 - 0
- 2025, Styczeń4 - 0
- 2023, Kwiecień1 - 0
- 2021, Maj1 - 0
- 2021, Luty2 - 0
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Październik1 - 0
- 2020, Wrzesień2 - 0
- 2020, Sierpień1 - 0
- 2020, Czerwiec4 - 0
- 2020, Maj3 - 0
- 2020, Kwiecień7 - 0
- 2020, Marzec6 - 7
- 2019, Sierpień3 - 0
- 2019, Lipiec2 - 1
- 2019, Czerwiec1 - 0
- 2019, Maj3 - 0
- 2018, Listopad1 - 1
- 2017, Sierpień1 - 1
- 2017, Czerwiec1 - 0
- 2017, Styczeń1 - 0
- 2016, Grudzień1 - 0
- 2016, Maj2 - 5
- 2016, Marzec1 - 5
- 2015, Grudzień1 - 1
- 2015, Listopad1 - 4
- 2015, Wrzesień4 - 1
- 2015, Sierpień1 - 3
- 2015, Czerwiec4 - 0
- 2015, Maj8 - 8
- 2015, Kwiecień5 - 3
- 2015, Marzec5 - 2
- 2015, Luty6 - 15
- 2015, Styczeń3 - 3
- 2014, Grudzień1 - 7
- 2014, Październik1 - 5
- 2014, Wrzesień6 - 12
- 2014, Sierpień1 - 1
- 2014, Czerwiec13 - 21
- 2014, Maj10 - 13
- 2014, Kwiecień8 - 24
- 2014, Marzec6 - 12
- 2014, Luty13 - 14
- 2014, Styczeń6 - 4
- 2013, Grudzień11 - 24
- 2013, Listopad9 - 7
- 2013, Październik13 - 25
- 2013, Wrzesień6 - 14
- 2013, Sierpień1 - 1
- 2013, Lipiec1 - 1
- 2013, Czerwiec1 - 0
- 2013, Maj1 - 3
- 2013, Kwiecień6 - 9
- 2013, Marzec16 - 29
- 2013, Luty12 - 38
- 2013, Styczeń9 - 22
- 2012, Grudzień15 - 49
- 2012, Listopad16 - 36
- 2012, Październik10 - 9
- 2012, Wrzesień14 - 23
- 2012, Sierpień6 - 0
- 2012, Lipiec12 - 25
- 2012, Czerwiec11 - 31
- 2012, Maj11 - 34
- 2012, Kwiecień22 - 48
- 2012, Marzec14 - 45
- 2012, Luty8 - 56
- 2012, Styczeń14 - 98
- 2011, Grudzień15 - 82
- 2011, Listopad12 - 26
- 2011, Październik25 - 14
- 2011, Wrzesień2 - 0
- 2011, Sierpień10 - 15
- 2011, Lipiec16 - 42
- 2011, Czerwiec19 - 61
- 2011, Maj32 - 55
- 2011, Kwiecień22 - 26
- 2011, Marzec18 - 100
- 2011, Luty7 - 63
- 2011, Styczeń16 - 78
- 2010, Grudzień10 - 77
- 2010, Listopad12 - 78
- 2010, Październik3 - 16
- 2010, Wrzesień13 - 40
- 2010, Sierpień17 - 65
- 2010, Lipiec8 - 42
- 2010, Czerwiec17 - 56
- 2010, Maj14 - 57
- 2010, Kwiecień12 - 63
- 2010, Marzec18 - 119
- 2010, Luty9 - 40
- 2010, Styczeń15 - 108
- 2009, Grudzień15 - 75
- 2009, Listopad11 - 15
- 2009, Październik7 - 8
- 2009, Wrzesień9 - 10
- 2009, Sierpień12 - 10
- 2009, Lipiec19 - 11
- 2009, Czerwiec15 - 12
- 2009, Maj13 - 20
- 2009, Kwiecień16 - 27
- 2009, Marzec7 - 14
- 2009, Luty10 - 11
- 2009, Styczeń14 - 14
- 2008, Grudzień11 - 28
- 2008, Listopad18 - 59
- 2008, Październik18 - 23
- 2008, Wrzesień20 - 22
- 2008, Sierpień18 - 23
- 2008, Lipiec14 - 25
- 2008, Czerwiec14 - 36
- 2008, Maj14 - 22
- 2008, Kwiecień15 - 24
- 2008, Marzec14 - 25
- 2008, Luty16 - 8
- 2008, Styczeń13 - 17
- 2007, Grudzień10 - 5
- 2007, Listopad2 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Moje zdjęcia
Dystans całkowity: | 20147.01 km (w terenie 4756.61 km; 23.61%) |
Czas w ruchu: | 670:59 |
Średnia prędkość: | 18.68 km/h |
Maksymalna prędkość: | 76.20 km/h |
Suma podjazdów: | 31699 m |
Suma kalorii: | 20000 kcal |
Liczba aktywności: | 317 |
Średnio na aktywność: | 63.56 km i 3h 35m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Łożycho Howitzera jest nie do zajechania
Wtorek, 3 stycznia 2012 · dodano: 03.01.2012 | Komentarze 4
Po ponad 16 tysiącach km, nastał czas na wymianę łożyska w suporcie.Jak się później okazało, wcale nie musiałem tego robić. Luzy które miałem, to wina źle zamontowanych misek. Po prostu zapomniałem podłożyć jednej podkładki, przez co łożysko było za płytko w misce i miało luz.
Z tej właśnie strony (lewa miska) złapało ono przez tą nieosiowość, maluśkie chrobotanie, więc profilaktycznie wymieniłem je na nowe. Prawa strona jest praktycznie jak nowa. Solidny suport. Ogólnie SRAM robi solidne rzeczy w sam raz dla mnie. Może kiedyś wymienię przerzuty na sramowskie...

Kategoria Moje zdjęcia
Dane wyjazdu:
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Wszyscy robią podsumowania..
Wtorek, 3 stycznia 2012 · dodano: 03.01.2012 | Komentarze 8
Mam i ja :DHa kurde! :D
U mnie sezon się nie skończył. Trwa cały rok bez przerwy. Żałuję tylko, że nie udało się w tym roku pojechać w Beskidy, oraz że ekipa się wyłamała i nadal jeździ tylko 4 osoby. A przecież Rzeszów to miasto rowerów. Nie wiem co się dzieje...
Ten rok za to był mocny od samego początku.
W styczniu w porównaniu do tego roku było jednak trochę śnieżku...
Luty - to kolejne dystanse. Sniegu mniej, za to przyjechał kolega z Stamper z Krk i zrobiliśmy we 3 (+Adapter) prawie setkę:

Kolejna setka z Piotrkiem, gdzie poczułem co to lód...
przy -6 :)
Luty to też poważniejsza awaria mojego czołga, gdzie musiałem samemu zrobić sobie oś wahacza i jakoś to skrzętnie uszczelnić.
Jakiś miesiąc rozważałem kilka wariantów, bo musiało byc to zrobione raz, a dobrze.
Marzec - zacząłem znowu pracować, a w zasadzie rozkręcać serwis rowerowy.
Rowerów było nawet całkiem sporo.
Mało jeździłem, chociaż było kilka setek.
Naprawiłem też wahacz w DB.
Kwiecień - Było kilka super wyjazdów. Szczególnie z Piotrkiem.
3 dniowa masakra w Bieszczadach i kilka jazd z Asią.



Maj - Wciąż dużo serwisu i przypływ kasy na wycieczki.
Do tego kilka niezłych wypraw z ekipą "sceniczną" :)
Padł rekord przewyższeń, chociaż nie wiem czy nie został pobity w poprzednim miesiącu...
Kolejne jazdy z Asią:)
Zdołałem też złożyć nowy rower, na maksymalnie tanich częściach, a jednak nie makrokesza:)
Oczywiście też był zapał na maratony, ale wystartowałem tylko w jednym...
Za to szło mi bajecznie w tym błotku:) Nowe oponki to jest to...
Miejsce 23, więc nie tak źle, jak na cyklokarpaty.
Czerwiec - Już porządnie rozkręcam siebię i Asię.

Zaliczam też 200km od zmierzchu do świtu, z nieugiętą ekipą Bikestats:
Cel, to góry Słonne. Ognisko i jedno piwo na pięciu:D
Dżungla w kopcach Jasienickich:


Zaopatrzyłem się też w łatki na cały sezon:p
oraz zrobiłem swój pierwszy w życiu łańcuch:D
Zakupiłem też kamerkę:
Lipiec - Oczywiście jak na złość, musiało lać cały lipiec... jakoś udało się jednak pojeździć między chmurami.
.jpg)
Zaliczone ciekawsze nieznane górki w okolicach Sanoka.
Sierpień - Oj się podziało:D Wymarzone jazdy w Bieszczady z Asią, czyli moją ukochaną bajkerką:)
%20(2).jpg)
.jpg)
Nieudana 300km wycieczka, ze względów logistyczno-kartograficznych:p

Dlatego Kona też z nami jest. Złączyliśmy się z dziewczynami... ;)
W tym miesiącu, moja Asia pobiła swoje rekordy zarówno w terenie jak i na szosie. Pierdyknęła sobie 2 razy prawie 200km.
Wrzesień - To rowerowa niechęć i zastój w kręceniu i prowadzeniu bloga. Wszystko przez pracę po 12h u wyzyskiwacza. Zrezygnowałem z pracy po miesiącu.
Październik - Serwis mojego domaina i dampera.
.jpg)
Niewiele jazdy, za to puściłem niezły spam, po wcześniejszych brakach...
Listopad - Zaczęła się pora zimnej jazdy. Przez co większość ekipy dała sobie spokój, ale za to odnalazłem nową grupę, z którą śmigam juz cały czas.
Grudzień - Dalszy ciąg w składzie nocnej ekipy. Praktycznie każdy zakupił lampkę na najmocniejszej diodzie i zasuwamy co wtorek i czwartek od 19 w tereny.
.jpg)
I to by było na tyle.
Kategoria Moje zdjęcia
Dane wyjazdu:
37.00 km
15.00 km teren
h
km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Diamondback xts moto
Tunel i 9 tysiąc wpadł
Czwartek, 29 grudnia 2011 · dodano: 29.12.2011 | Komentarze 2
Wcześniej jeszcze nprawiałem pralkę. Sypnęły się łożyska i bęben siadł.3 lata temu zgubiłem dowód osobisty, a dzisiaj patrzę... jest w bębnie pralki:D
Tak się pieron zaklinował, że nie wydostanę go już. Za to przynajmniej wiem, że nikt nie wziął wtedy na mnie żadnego kredytu...
Dowiedziałem się też, że takie uszczelniacze, czyli uszczelki olejowe, można kupić za grosze w sklepie. Chyba pokombinuję z XCRem ;)
O 19 za to jak zwykle jazda terenowa z ekipą. Piotrek, Tomek i Łukasz.
Tym razem przyjemne błotko i jak zawsze wesoła atmosfera.
Na koniec pojechaliśmy na darmową myjkę, gdzie leje się woda zapobiegając zamarznięciu. Więc wszyscy dopadliśmy spryskiwacz i korzystamy hehe
Tomek znalazł 1zł więc zafundował mi proszkowe mycie. Sobie zresztą też.
Takim sposobem każdy miał czysty rower.
Później pojechałem do Piotrka po klucz do suportu.
Wracałem tunelem, który właśnie dzisiaj otworzyli. Ten tunel to wybawienie dla jeżdżących nad zalew. Można w sumie dojechać od Boguchwały aż do centrum miasta, omijając jakieś trylion skrzyżowań.


A tak jeszcze dwa dni temu:

Kategoria Moje zdjęcia, Po zmroku
Dane wyjazdu:
70.00 km
30.00 km teren
04:20 h
16.15 km/h
Max prędkość:44.00 km/h
Temperatura:-5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Diamondback xts moto
Do lasa na śniegasa!
Czwartek, 22 grudnia 2011 · dodano: 23.12.2011 | Komentarze 4
Bez kolców lepiej nie jechać. Przekonał się o tym Tomek, który wypadł na zakręcie i uczynił awarię, swojej dolnej części napędowej nogi (czyt. kostce)Więc jak przystało na roztropnego Tomka, postanowił nie powiększać strat i zawrócił do domu.
My za to z ekipą, czyli Pawłem i Łukaszem
Ruszyliśmy w stronę Wilczego.
Na postoju zimno jak cholera, więc naginamy ostro, żeby się rozgrzać.
Zjeżdżamy lasem do Lecki, aż tu nagle...
Widzimy światełko:D
To Kona zasuwa i okazuje się że ścigał nas od Budziwoju, ale zgubił w Przylasku.
No to ekipa sie uzupełniła. Potem podjazd na zielony szlak, pod Wilcze.
Kona zasuwa jak zwykle, pogłębiając zamarznięte kałuże, ale za to mieliśmy już przetarty szlak, bo na Wilczym było jakieś 5-7cm śniegu, czyli jechało się już super. Na górze zdjęcie i chwila postoju:
.jpg)
.jpg)
Ogólnie było super:)W takiej temperaturze trzeba naginać, bo gdy jedzie się wolno, to robi się zimno.
Powrót żółtym szlakiem, tam Łukasz i Paweł wpadają w podobny poślizg w tym samym miejscu:)
Ja z Piotrkiem jedziemy jeszcze w teren, bo nam zawsze mało, czyli zjazd do Babicy czarnym szlakiem do DH, gdzie moje kolce się przydały, a Piotrek zaliczył taki połowiczny przelot przez kierownice, przy prędkości bliskiej 0 ;)
Jeszcze tylko podjazd serpentynką na Grochowiczną i zjazd tradycyjnie do Lutoryża.
Moja lampeczka cały ten wyjazd przeżyła na jednej paczce aku (po angielsku: battery pack :D:D)
Film od Pawła:
&feature=g-all-u&context=G272e1bfFAAAAAAAAAAA
Mapka:
Kategoria Moje zdjęcia, Po zmroku
Dane wyjazdu:
37.00 km
15.00 km teren
h
km/h
Max prędkość:32.00 km/h
Temperatura:-3.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Diamondback xts moto
Uciekamy Pietrkowi :D
Wtorek, 20 grudnia 2011 · dodano: 23.12.2011 | Komentarze 3
O 19 wybieramy się tradycyjnie na nocne jazdy w teren, więc po odczekaniu 10 minut, ruszamy bo nikt nie przyjechał. Jedziemy we trzech. Ze mną Paweł i Łukasz.Zasuwamy sobie mniej więcej podobną trasą na Magdalenkę.
Gdy jesteśmy jeszcze w Rzeszowie, to Piotrek dzwoni, że przyjedzie, tylko jest taki problem... że będzie nas szukał po śladach na szlaku :D
Niestety my nie możemy czekać, bo jesteśmy ubrani za zimno jak na spacery, więc jedziemy dalej. Skręcamy w las, zjeżdżamy gdzieś i nie wiemy gdzie jesteśmy.
Piotrek znowu dzwoni, mówię mu, że nie wiem gdzie jestem, więc będzie trudno nas znaleźć (pamiętajmy że jest noc).
Wyjeżdżamy z miejsca na jakąś drogę, aż nagle widzimy za sobą światełko.
To Piotrek. Jakimś cudem (tak tak) odnalazł nas w terenie i do tego przyjechał na slickach (po śniegu) i bez rękawiczki...
Pełny podziw Piotrek :D
Dalej już razem drzemy w terenie do Rzeszowa.


Kategoria Moje zdjęcia, Po zmroku
Dane wyjazdu:
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Zimówka dla Asi
Wtorek, 13 grudnia 2011 · dodano: 14.12.2011 | Komentarze 4
W końcu moja Asia ma rower do jazdy na uczelnie, który można przypiąć bez obaw. Oczywiście Ulockiem.Rower to bajk mojej siostry, która już ma nowy, a ten stał kilka lat na balkonie i się kurzył. Wymieniłem tylko hamulce i manetki na jakieś bardziej odporne.
Do tego jeszcze błotniki, wzmacniane zipami, żeby nie dyndały. Tylny jest przedłużony o kawałek zrobiony ze starego. W sumie wszystko wyszło nawet ok.

Kategoria Moje zdjęcia
Dane wyjazdu:
3.00 km
0.00 km teren
h
km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Mongoose Rockadile LE
Najnowsza wersja XTRa już w POLSCE!
Poniedziałek, 12 grudnia 2011 · dodano: 12.12.2011 | Komentarze 5

Ta wersja wymiata wszystko, mimo że nie jest miotłą. Najnowsza przerzutka obsługuje pasujące każdemu aż 6 zębatek. Sataniści moga sobie kupić 3 takie przerzutki, co by wrzucały im 666 zębatek. Oczywiście rowery muszą być czarne.
Przerzutka też jest czarna...
Odporna nawet na wjechanie w wodę, lub kradziejstwo spod uczelni, bo nie widac co to za model.
Do tego obudowa jest zmywalna, rozciągliwa i można sobie zrobić samemu w domu, przy użyciu oryginalnych nożyczek XTR (jedyne 699zł, behemoty mają 33zl taniej)
Nie trzeba regulować, bo nie ma śrubków ani niczego prawie wewnątrz. Chyba że urwie się wszystko, to wewnątrz znajdzie sie na zewnątrz... z tym że dalej nie będzie trzeba regulować:)
Czekamy jeszcze na wersję przerzutki przedniej, oraz korbę w tym nowym dizajnerskim szarpnięciu się japońskiego mistrza Dend-ka!
Kategoria Moje zdjęcia
Dane wyjazdu:
100.00 km
5.00 km teren
04:45 h
21.05 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Mongoose Rockadile LE
A na Brzeżance zima :)
Niedziela, 11 grudnia 2011 · dodano: 11.12.2011 | Komentarze 8
Zrobiłem sobie taką seteczkę na rozgrzanie, bo wiadomo, że w zimie nie ma to jak seta:DCzym wyżej tym zimniej, jak widać na zdjęciach.
.jpg)
Tak było na podjeździe na Brzeżankę, który z daleka wygląda tak:
.jpg)
A troszkę wyżej już tak:
Na górze mrozik trzymał bo nawet zacząłem czuć palce, ale to dlatego ze się zasiedziałem na miejscu widokowym
Nie chce mi się opisywac tej trasy, bo chyba każdy jechał tam z milion razy:) Nie?
Ogólnie było szosowo, tempo takie ok jak na moje możliwości. Na zjazdach niestety musiałem hamować do kilkunastu km /h bo było sporo lodu, a na Brzeżance koleiny lodowe.
Po dotarciu na górę moim oczom ukazał się śnieg:D i od razu zachciało się jechać dalej. Śniegu i lodu było aż do Węglówki, czyli z 5km.
Chwila postoju na miejscu do picia... herbatki z termosu;)
.jpg)
Słoneczko nawet przygrzewało.
Później zjazd do Węglówki i jazda w stronę Krasnej:
W dali Góra Czosnki, z której zjeżdżaliśmy z Koną na wypadzie na Strzałówkę.
Teraz pewnie dałoby się tam spokojnie jechać, bo mróz złapał, a w lesie wbrew pozorom nie jest tak mokro jak się wydaje.
.jpg)
I oczywiście nadajnik wszelakich fal elektromagnetycznych na Podkarpacie, a nawet dalej:
.jpg)
Sucha Góra.
Dalej zjazd do Lutczy, ale skręciłem znowu na Strzyżów, bo lubię to miasteczko. Powrót praktycznie szosą czerwoną, czyli krajówką.
Kategoria Dalekodystansowe, Moje zdjęcia
Dane wyjazdu:
50.00 km
5.00 km teren
02:30 h
20.00 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Mongoose Rockadile LE
To jest porządne śniadanie każdego rowerzysty:
Sobota, 10 grudnia 2011 · dodano: 10.12.2011 | Komentarze 5
.jpg)
...bo musi być z czego kręcić;)
Na to jeszcze sos czosnkowy, żeby mnie wilki w lesie nie gryzły.
Miałem drzeć z ludźmi spod sceny, ale nie wyrobiłem się. Potem jakoś szybko się zebrałem i jakieś 11.40 pojechałem samotnie moim czerwonym rowerem, przeznaczonym właśnie do samotnej jazdy, w terenu znane i bardziej znane, oraz raczej znane;)
Na początek tradycyjnie nie pojechałem tak jak zawsze, bo skręciłem sobie na Kielanówkę... a zresztą co ja bede tutaj pisał. Mapka na dole.
Info pod zdjęciami.
.jpg)
Nie... tędy to ja nie jechałem, ale fajnie wygląda:D
Za to znalazłem się na górze pod znanym chrześcijaninonanom takim jak ja, krzyżem w Niechobrzu:
.jpg)
Tak, to jest rower, nie krzyż. Zrobiłem mu zdjęcie, bo taki fajny jest;)
Na górze trochę śniegu i coraz więcej śniegu.
.jpg)
Ostatecznie wcale nie tak dużo, ale gęba się cieszy.
Zjechałem sobie szosą do Czudca, potem spokojnie podjazd na Grochowiczną i stamtąd spozirałem na taki widoczki:
.jpg)
Podjazd...
.jpg)
Podjazd...
.jpg)
Podjazd... i juz prawie jestem na górze.
.jpg)
Tędy dzisiaj nie jechałem;) Ale to znany i lubiany podjazd szosowy drogą na słynną Kopalinę, która dzisiaj wyglądała tak:
.jpg)
Prawie jak w wysokich Taterach.
Podszedłem sobie trochę w pole i widzę na dole skrzyżowanie przez które jedzie się na Wyżne i Babicę:
.jpg)
Nie wiedziałem że to tak fajnie wygląda.
Było tak pięknie, że nie jechałem wysokim tempem, tylko podziwiałem...
Aż tu nagle, śnieg!
.jpg)
Na zjeździe bałem się, bo jednak mam z tyłu semislicka, a SS ma glace jak niejeden 50-latek;)
.jpg)

I do domu tradycyjnie przez Boguchwałę, ale coś mnie podkusiło by pojechać tam prosto przed tunelem. Jednak zrezygnowałem, ale kurde okazało się że mogłem, bo dalej robili przejazd kolejowy i musiałem naginać naookoło.
Następnym razem jadę przez nową drogę.
Do tego jeszcze zaległe km z wczoraj.
Kategoria Moje zdjęcia
Dane wyjazdu:
93.00 km
30.00 km teren
05:55 h
15.72 km/h
Max prędkość:60.00 km/h
Temperatura:3.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Diamondback xts moto
W górę! na ognicho, a las chyba nie spłonął;)
Sobota, 3 grudnia 2011 · dodano: 04.12.2011 | Komentarze 11
Napisałem na forum, że jedziemy na ognisko na taką fajną górkę, która nazywa się Strzałówka.
(fota z panoramio)
Rano zjawił się jeszcze Tomek bym mu podregulował przednią przerzutkę, bo coś nie hulała. Okazało się, że w serwisie założyli mu w złą stronę taką blaszkę trzymającą linkę.
.jpg)
Po drodze na ognisko, czekało nas wiele perypetyii :p
Najpierw jazda wzdłuż Wisłoka, aż na szutry i kładkę, która... jeszcze wisi i ma się w sumie dobrze. Czytałem że jest zbudowana w 1949... no to super:)
Jak się okazuje, nie jedziemy wcale na Kopalinę, ale drzemy przez Wilcze, bo tak chyba wychodzi bliże, albo tak nam się Piotrkiem tylko wydawało.
Jedziemy na Przylasek, mijamy dirtowca, a przerzutka Tobola zaczyna strugać korbę. Okazało się, że ma już luz i po prostu zwisa na blat.
Na górze Piotrek testuje zachowanie pieska (wilczura) czy owy piesek dobrze reaguje i nie pozwala wjechać na posesję. Piesek latał sobie oczywiście dziko po ulicy :)
.jpg)
Zjeżdżamy do Hermanowej, potem już podjazd niestety asfaltowy do Sołonki.
.jpg)
U góry Piotrek zwierza mi się, że coś mu wpadło do buzi;) Nie powiem co, bo to tajemnica. Jemy i pijemy.
Wcześniej Piotrek husia się na huśtawce, którą wywala, a za chwilę wychodzi dziadek ze sklepu. Na szczęście huśtawka już stoi :D
Zjazd do lasu przy cholernym wietrze w twarz. Pierwszy raz zdarzyło mi się dokręcać na zjeździe prawie na młynku. Pewnie pojechałbym w tył w górę, gdybym przestał pedałować.
Tomek zaczyna mieć kryzys, ale jakoś udaje mu się go pokonać. Bo to w psychice często tkwi kryzys.
Na wilcze zajeżdżamy jakoś tak nawet fajnie, bo nie wieje, gdyż żesz, ponieważ, iż jedziemy lasem oraz nielasem, ale polanami ;)
Tam Kona zwierza nam się z tego co mu wpadło do buzi;)
Znajdujemy sznurek, a Piotrek chce mnie holować pod górę. Na samą myśl o hamowaniu moim rowerem, wiążącym się z jednoczesnym wyciągnięciem roweru spod tyłka Kony, robi mi się wesoło:D ale rezygnujemy z tego zwariowanego planu.
Za to sznurek zabrałem do kieszeni, bo może akurat się przyda do holowania kogoś w razie awarii, czy utraty przerzutki...
.jpg)
.jpg)
Konie nie robiłem, bo zapierdzielał za szybko, a mój autofocus nie działa przy tak szybko poruszających się obiektach.
Zjazd z Wilczego po stromym zboczu do Gwoźnicy górnej. Tam chłopaki kupują po kiełbasie, chleb i keczup.
Kona chce jeszcze piwko, ale nie ma gdzie schować biedulka:D
Ze sklepu wychodzi koleś z dwoma siatami pełnymi browarów... Kona jeszcze bardziej chce piwko!
Zaczyna gonić nas zwariowany piesek Husky, ale najpierw wpada z łańcuchem w rower Tomka. Fajny psiak, mogliśmy go zabrać i zrobić sobie Bikejoring...
Podjazd koło cmentarza i zjazd z super widoczkami prawie do Lutczy. Tam w lesie robimy sobie jednak ognisko, bo zgłodnieliśmy, a tam nie wiało i był daszek (wcześniej lekko kropiło)
.jpg)
Mieliśmy szczęście że ktoś strugał płot i było dużo wiórów z kory. Pozbieraliśmy to i szybko rozpaliliśmy ognisko.
Potem wiadomo co:)
.jpg)
Pieczona czapka... mmm rarytas :D
Na powrót jedziemy jeszcze na Strzałówkę, ale niestety jakieś 3km przed szczytem rezygnujemy, z powodów znanych jedynie drugiej części grupy, czyli Tomkowi i Łukaszowi.
Piotrek ma niedosyt terenu, więc Łukasz i Tomek uderzają asfaltem na Rzeszów, a ja z Koną jedziemy na Kopalinę czarnym szlakiem i żółtym konnym. Jest już całkiem ciemno. Zaliczam glebę w koleinie. Na górze jest sporo błotka. Czuć że polało trochę. Zjazd jak w bajce. Cały czas z wiatrem. Piotrek zalicza małą glebę na koleinie dalej.
Zjeżdżamy do Czudca, jedziemy na Grochowiczną terenem. Jedzie się super. Kiełbasa doszła. W lesie pięknie i cicho, oraz ciemno.
Dalej standard. Zalewem do domu.
(mapka rysowana)
Kategoria Dalekodystansowe, Moje zdjęcia, Po zmroku