Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi kundello21 z miasteczka Rzeszów - Racławówka. Mam przejechane 49963.67 kilometrów w tym 8935.23 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.92 km/h Ale liczy się jakość, a nie ilość...
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
Jeździmy pod patronatem Forum Rowerowe Bikeforum.pl :
  • Najlepsze forum 

rowerowe

  • Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy kundello21.bikestats.pl

    Archiwum bloga

    Wpisy archiwalne w kategorii

    Moje zdjęcia

    Dystans całkowity:20267.01 km (w terenie 4806.61 km; 23.72%)
    Czas w ruchu:670:59
    Średnia prędkość:18.68 km/h
    Maksymalna prędkość:76.20 km/h
    Suma podjazdów:31699 m
    Suma kalorii:20000 kcal
    Liczba aktywności:320
    Średnio na aktywność:63.33 km i 3h 35m
    Więcej statystyk
    Dane wyjazdu:
    18.00 km 2.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Zawalony rowerami - tonę!

    Środa, 23 marca 2011 · dodano: 23.03.2011 | Komentarze 9

    Dzisiaj już na fullu, zresztą już od dłuższego czasu nim jeżdżę. Załatwiłem sobie niechcący klocki dotem:( kurde, trzeba zjechać z grochowicznej albo z matysówki kilka razy, to dojdą do siebie.

    Dzisiaj w serwisie aż 5 rowerów do zrobienia, a dowiedziałem się że jutro jeszcze 3 na przegląd:) Będzie co robić.
    Dzisiejsze rowerki prezentują się następująco:

    Niespodzianka na jutro;) hehehe


    Fajny rowerek na Axonie i muszę powiedzieć, że Axon to jednak zupełnie inna bajka niż reszta Suntourów...


    Wczorajsza oś kolegi z BS B4loco... nie udało się naprawić koła. Piasta dostała skrzywień i dupa:(


    A to rowerek;) w którym jakiś chińczyk chyba zrobił sobie origami z linek, bo założenie tego by wszystko grało, zajęło mi chwilę główkowania.


    A to rowerek przyjaciel tego Krossa. Fajna rzecz.


    Mieszczuszek z Reala, ale fajna maszyna w gruncie rzeczy. Prosty, ciężki i w sam raz na zakupy. Wymiana korb.

    Na koniec tego jakże nudnego wpisu, ten okaz lat 90tych. Chyba każdy miał z Grandami styczność.

    Konstrukcja wagi ciężkiej... ojj bardzo ciężkiej:) Ale sentymenty powracają...

    Pamiętajcie o masie krytycznej w PIĄTEK o 18 na rynku!
    Kategoria Moje zdjęcia


    Dane wyjazdu:
    67.00 km 0.00 km teren
    03:20 h 20.10 km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Jazda z Tambylcem :)

    Niedziela, 20 marca 2011 · dodano: 20.03.2011 | Komentarze 9

    Miała być setka, ale niestety zaspałem bo tak milusio się spało :) Obudziłem się o 10 dopiero, a w zasadzie, to budziłem się i zasypiałem już od 7rano. Wczoraj do późna oglądałem film o Korei północnej... To co się tam dzieje, jest po prostu straszne. Libia to przy tym pikuś i to taki malutki. Wszyscy boją o Libię, bo USA cyka się, że ropy będzie jeszcze mniej. Leniwi amerykanie przecież nie przeżyją bez czarnego złota.
    W Korei płn. co dziwne, są obozy identyczne jak w Auschwitz. Ludzie którzy tam trafiają, już nigdy stamtąd nie wychodzą. Dostać się tam można za błahe sprawy, np. podarcie gazety ze zdjęciem naczelnego wodza, mówienie źle o swoim kraju, czy po prostu wyjazd do Chin w celach zarobkowych. Najgorsze w tym wszystkim jest fakt, że Kim dzongil postanowił wyczyścić niewiernych partii do 3 pokoleń wstecz. Czyli przykładowo, postawisz garnek na gazecie z jego wizerunkiem, to oprócz ciebie idzie do obozu żona, dzieci i dziadkowie.
    Tylko z jednego obozu wychodzi się (jeśli się przeżyje).
    Przeczytajcie tylko te brednie : Wielkie Brednie!
    Po prostu oczom nie wierzę, że jest tak idiotycznie okrutny kraj i psychopatyczny popierdzielony wódz... A strona pokazuje tylko jak wielka jest tam propaganda. Dodajmy, że w Kor. płn. nikt nie ma dostępu do neta, czy komórek...
    Cały kraj, to taki wielki obóz koncentracyjny.

    Ale się zapędziłem:D


    Wycieczka. Dojechałem do Przylasku, potem Hermanowa itd...:D
    Potem spotkałem Sebe
    Pogadalym i pojechalym ;)
    W końcu po drobnym incydencie z wiejskim głupkiem, który próbował mnie wystraszyć, dojechałem w końcu do lasu w Sołonce. Niestety okazało się, że jest tam niezły syf, a ja byłem na Crossie. Zawróciłem i spotkałem rowerzystę. Zapytałem czy da się jakoś do głównej dojechać no i pogadaliśmy:)
    W końcu wyszło tak, że ruszyliśmy razem do Niebylca. Porozmawialiśmy podczas jazdy dość dużo, a kolega opuścił mnie dopiero w Zarzeczu (Czy siedliskach...)
    Pozdrowienia i gratuluje rzucenia palenia:) Rower jest dobry na wszystko.

    A teraz zdjęcia:


    Tam po śroku na pierwszym zdjęciu jest Patria (Wilcze) widziana od południowego zachodu.

    No i kolega:


    Mapka:
    Kategoria Moje zdjęcia


    Dane wyjazdu:
    14.00 km 3.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Otwieramy serwis! | Buty typu ziemiak

    Poniedziałek, 14 marca 2011 · dodano: 14.03.2011 | Komentarze 4

    Uwaliłem się na krótki odcinku koło Wisłoka... masakra. Jechałem po zalewowych terenach, a Wisłok był blisko;)

    Serwis już czynny, więc można walić drzwiami i oknami, ale te zakratowane:P więc nie ma co bać o pozostawione rowery.

    Kategoria Moje zdjęcia


    Dane wyjazdu:
    95.00 km 3.00 km teren
    04:40 h 20.36 km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Samotna jazda 50km pod wiatr i z wiatrem:D

    Niedziela, 13 marca 2011 · dodano: 13.03.2011 | Komentarze 18

    Wybrałem się sam, bo nikomu nie podpasowała godzina wyjazdu, o 10.
    Na cel wybrałem sobie okolice parku Czarnorzecko Strzyżowskiego, czyli moje ulubione górki zamknięte na ciekawym obszarze.

    Pierwsze śniegi jeszcze na podjazdach. Tutaj akurat dopiero Niechobrz góra. Było ciepło. Za grubo się ubrałem i później musiałem podwinąć rękawy, ale dało to pożądany efekt:)
    W lesie jest jeszcze czasami sporo śniegu po kostki.
    Dalej jazda przez Czudec na Żarnową gdzie zobaczyłem takie coś:

    Lampy zasilane solarnie i siłą wiatru:) Bajer... Zamiast żarówki jest duży czip z diod wysokiej mocy. Wiatraki tego dnia zapierdzielały jak głupie hehe
    W innych miejscowościach też widziałem takie lampy. Jest ich coraz więcej.


    No i jestem na górze:


    Potem zjazd na dół tą samą trasą. Musiałem uważać, by podmuch wiatru nie zmiótł mnie do rowu, bo straszliwie wiało, a na oko było z 70 na liczniku (którego nie było)
    Dalej przez Strzyżów na Brzeżankę i znalazłem się tutaj:





    Kiedyś były tam zarośla, a teraz zrobiono super altankę i punkt widokowy:) Pięknie tam jest, a blisko.

    Kolejny punkt jazdy to jazda w dalszym ciągu na południe pod wiatr, który w lesie trochę osłabł.

    Niebo się trochę zachmurzyło, ale nadal było przyjemnie.
    Z drogi asfaltowej zrobił się mokry szuter:

    następnie takie coś:D


    Sam lód i to pokryty warstwą wody... ślisko, że nie dało się zupełnie hamować. Iść sie też nie dało:P Musiałem zrobić z roweru Rowero-katamaran, z tym że za boczną "łódkę" posłużyła mi lewa noga (później cała przemoczona)


    Jakoś się udało nie zabić, ale niżej było strasznie dużo błota i przez nie, łańcuch pozbył się zupełnie smaru...

    Po zjeździe na sam dół ukazały się taki widoczki:)


    Moje ulubione fajne "górki" strome trochę...
    Na Suchej Górze Czarnorzeckiej stoi bardzo duży nadajnik

    Widać go z Rzeszowa i prawie z każdego miejsca wokół.

    O i jeszcze kościółek:


    I jeszcze mapka:


    Dane wyjazdu:
    7.00 km 0.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Dziurka...

    Wtorek, 1 marca 2011 · dodano: 01.03.2011 | Komentarze 15

    Pojechałem do domu po stojak do wiertarki, wiertarkę i wiertła.
    Cel: wywiercić otwór (fachowe słownictwo:D:D ) w osi, którą zrobiłem ze śruby imbusowej 12mm.
    Wbrew temu co ludzie myślą, taki głęboki otwór jest cholernie trudno wywiercić by szedł równo przez sam środek osi. Szczególnie gdy jeszcze ma mieć 7mm średnicy, a oś 12.
    W tamtym tygodniu była pierwsza próba, ale nie miałem imadła, więc poszło krzywo i dupa.

    Dzisiaj zamontowałem oś w imadło, wypukałem punktakiem środek i jazda z małym wiertłem. Pech chcioł:P że wiertło ładnie wkręciło się całe i upierdzieliło przy samym końcu.
    Pomyślałem, no jestem w dupie. Zupełnej dupie. Jak ja wyciągnę to wiertełko z tej dziury.
    Wpadłem na pomysł, by przewiercić się do urwanego wiertełka od drugiej strony. Pochłonęło to dużo czasu, ale przy okazji oś schudła o te kilkadziesiąt gramów.
    Wiertło chłodziłem spryskiwaczem ciśnieniowym i przez to, po podłodze walały sie wióry metalu w wodzie...Syf niezły:P

    Dowierciłem się w końcu do urąbańca i zacząłem znowu od właściwej strony.
    Po chwili udało się:) Mam kompletną oś, tyle że muszę jutro nagwintować ją (gwintownik mam) i rower będzie sprawny.
    Dodam, że wpakowałem 2 łożyska więcej w ramie, żeby było jeszcze trwalej.
    Do tego po oringu na łożysko by się syf nie pchał (są lepiej uszczelnione niż były:P)

    A tero fotki domowego WSK:




    Jaki jestem dumny z tego:D

    Szczególnie, że wiertara ma luzy, stojak nie jest idealnie sztywny i imadło nie było przymocowane na stałe do stojaka...
    Kategoria Moje zdjęcia


    Dane wyjazdu:
    94.00 km 6.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Prawie seta ze Stamperem i Adapterem

    Środa, 9 lutego 2011 · dodano: 12.02.2011 | Komentarze 13

    Kolega z BS Stamper, postanowił wpaść do Rzeszowa, więc zgodziłem się z miłą chęcią pojechać z nim i z Adapterem gdzieś w okolice pogórza Dynowskiego.

    Na początek jazda na dworzec PKP i spotkanie się z Adapterem, chwilę pogadania :) i za kilka minut zjawia się Stamper. Myślałem że trasa była przez niego ustalona, ale nie, więc zaproponowałem swoją wersję, trochę terenową. Głupio mi, bo nie znam w te okolice trasy, która idzie samymi asfaltami, a w ogóle nie za bardzo czuję sie obeznany w tej części terenu.
    Trasa na Błażową, czyli na początku trochę szutru, który okazuje się być raczej błotkiem. Samochody zjeździły i kamienie znikły. Zostało błoto. R

    Rowery już ładnie uwalone, a jesteśmy dopiero pod Wsizem. Na szczęscie po zjeździe z górki, trochę błota odpada i koła w miarę się kręcą:p


    Dalej jazda w las Straszydle gdzie masa wody, ale mniej błota. Przejechaliśmy.

    Zjazd polami do Błażowej (wersja krótsza) i rowery usyfione coraz bardziej. Łańcuch się domaga smarowania. Po drodze widze kilka butelek po oleju, ale jakoś nie bardzo chce mi się smarować (mój patent na smarowanie:D:D).

    Postój pod sklepem, opowiadania Stampera o bojowniku księdzu, który chciał się bić z niewiadomego powodu:)

    Jedziemy na Futomę. Tam skręcamy na żółtą drogę i jedziemy na czerwoną. Wiatr daje nam po twarzy.
    Skręcamy na Gwoźnice górną i jedziemy na Niebylec. W Niebylcu postój na przystanku i obiadek. Ludzie z autobusów gapia na nas jak na dziwolągów...

    Na koniec najlepszy podjazd dzisiejszego dnia. Górka Żarnowa.
    Podjeżdżamy od Gwoździanki, czyli krótko, a bardziej stromo niż od wsi Żarnowa.

    Na górze Stamper robi zdjęcia.

    W ogóle jest masa lodu, a na drodze polnej zaspy, takie że nie da sie jechać. Prawie całą drogę prowadzimy, aż do asfaltu.

    Na koniec zjazd do Czudca i jazda 9 do domu:)

    W Boguchwale tir prawie spycha Stampera na chodnik, albo raczej próbuje wcisnąć między krawężnik na swoją naczepę... masakra.

    Dynamo mi się popsuło:( a to fajne dynamo było... naprawi się:)

    Zdjęcia w kolejności niealfabetycznej i niechronologicznej:p


    Adapter


    Z Żarnowej


    Na Żarnowej




    Sucha Góra, czyli dobry punkt odniesienia. Gdy się człowiek zgubi, to przynajmniej wie, że gdzieś tam jest Krosno, Strzyżów, albo Dynów:P

    Na pewno się odnajdzie...

    Coś się Stamper krył na zdjęciach



    I mapka:




    Dane wyjazdu:
    19.00 km 0.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Do dom i nazad + robienie przy rowerze.

    Wtorek, 8 lutego 2011 · dodano: 12.02.2011 | Komentarze 13

    Jazdy do domu i do Asi. Uzbierane.
    Poza tym serwis zawieszenia. Jak się okazało, w dolnym zawiasie tkwiły 4 łożyska maszynowe, tyle że całkowicie zajechane (przeze mnie:D).
    Musiałem się nieźle namęczyć by je wydrzeć. Dobrze że mam miniszlifierkę z paczką akcesoriów, bo inaczej byłaby bida z nendzom:P

    Najpierw siłowałem się z osią. Okazało się, że będę musiał ją siłą wydrzeć.
    Wziąłem wiertarkę i rozwierciłem nieco. Potem wyfrezowałem wewnątrz by pozbyć się szerokiej części. Kilka puknięć młotkiem i dało się ściągnąć wahacz. Niestety oś nadal siedziała w środku już porządnie zmasakrowana...

    W ruch poszedł młotek i pręt. Oś zamiast wyjść, rozpieprzyła 4 łożyska po drodze, ale w końcu jest wydarta.

    Kolejny problem to pozostałe bieżnie zewnętrzne łożysk... musiałem jedną rozciąć od środka (miniszlifierka czyni cuda) potem znalazłem nasadkę o idealnym rozmiarze, wpakowałem w dziurę i młotkiem puk. Wyszły pozostałe bieżnie. Zjechane na maksa.
    Kupiłem 6 nowych łożysk i wpakuje je w ramę, tylko osi właściwie nie mam. Będę musiał zrobić. Mam już materiał i pomysł jak to zrobię.

    Bieżnie jeszcze w ramie:


    Oś i tulejki:

    Wszystko z alu...
    Kategoria Moje zdjęcia


    Dane wyjazdu:
    101.00 km 12.00 km teren
    04:48 h 21.04 km/h
    Max prędkość:0.00 km/h
    Temperatura:-6.0
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Setka z Piotrkiem pod Krzyż III Tysiąclecia

    Środa, 2 lutego 2011 · dodano: 02.02.2011 | Komentarze 14

    Zdjęcia od Piotrka, trochę podrasowane;)
    Klikalne duże.


    Niezła krucjata:P


    Przez las było pięknie. Zero wiatru i od razu cieplej, chociaż na minusie.


    Rowerki też muszą odpocząć;)


    Przed lasem najwyższy dzisiejszy szczyt, czyli 402 metry.



    Widać z daleka


    Jeszcze tylko podjazd...


    Jesteśmy na miejscu


    Trochę stali


    Moja pierwsza setka w tym roku:D

    Piotrek akurat ma wolne, więc wybraliśmy się w okolice Ropczyc.

    Zjazdy były oblodzone i przez to nie dawały odpocząć zmysłom. Zresztą jazda na cienkich oponach po lodzie, już sama w sobie jest ryzykowna, a co dopiero gdy jeszcze trzeba wyminąć się z samochodem na żyletki:P

    Wielkie dzięki Piotrek za jazdę. Z Tobą to zawsze coś ciekawego się zobaczy.

    A tutaj bonus.


    Szerszy opis u Piotrka



    Dane wyjazdu:
    84.00 km 2.00 km teren
    04:02 h 20.83 km/h
    Max prędkość:45.00 km/h
    Temperatura:-5.0
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Trochę Mazowsza, trochę Bieszczad i do Rzeszowa

    Niedziela, 30 stycznia 2011 · dodano: 30.01.2011 | Komentarze 12

    Dzisiaj chciałem strzelić setkę.
    Wziąłem rower Asi i wyjechałem w trasę z nadzieją, że będzie przynajmniej 80km.
    Urwałem gumkę w sigmie i nie mam licznika w tym rowerze.
    Ostatnio na szosie się nawet fajnie śmigało, a mój czołg ma mały defekt i musze to naprawić.

    Jazdę zacząłem od wjechania w drogę polną na Miłocinie:



    Strasznie oblodzona, dwa razy podjechałem i przez to ślimaczyłem sie tam dość długo. Ludzie wyrzucają tam za dużo śmieci... w ogóle wyrzucają.

    Przedarłem sie szosą (bo dzisiaj tylko szosa) do Rudnej i dalej Mrowla itd. według mapki.
    W Mrowli budują zjazd z Autostrady i przez to zbudowali hopki:D


    Przejechałem Czarną Sędziszowską, na Sędziszów i pod górkę.
    Nie wiem czemu wszyscy dzisiaj się tak dziwnie na mnie patrzyli.

    Do Czarnej Sęd. miałem niezły kryzys. Jakoś nie mogłem sie rozkręcić. Jakby mi cos koło blokowało.

    Rowerek gdzieś na podjeździe:

    Po podjeździe kryzys minął i cisnąłem bez zmęczenia cały czas.

    Bardzo ładnie wyglądają łyse lasy i ośnieżone górki:


    Na samej górze stoi krzyż milenijny:


    Z daleka widać było, że niedługo będzie brzydko :(


    W Bystrzycy postawili nowy przystanek:

    Dokładnie w tym miejscu gdzie kiedyś była kupka piachu

    Zeżarłem trochę mięcha:


    Na zjeździe mnóstwo lodu i strachu, by nie wpaść pod samochód. Prawie zamarzłem... Dlatego nie zjeżdżałem szybko. W dodatku środkiem drogi i jeszcze jakieś psiska mnie goniły.


    Drzewka w Pstrągowej:

    Jest tam dość ciekawy wąwóz.

    Kapliczka jakby ktoś pytał:P

    To już w Nowej Wsi przed Czudcem.

    Ostatnie promienie słońca:

    Niestety później było już syfiaście.

    Stok na którym wyglebał ostatnio Kona:D


    Kategoria Moje zdjęcia


    Dane wyjazdu:
    74.00 km 40.00 km teren
    h km/h
    Max prędkość:42.00 km/h
    Temperatura:-4.0
    HR max: (%)
    HR avg: (%)
    Kalorie: (kcal)

    Palenie kasety, lody, błoto i salto na stoku narciarskim

    Poniedziałek, 24 stycznia 2011 · dodano: 25.01.2011 | Komentarze 10

    Tytuł to skrót wczorajszego wyjazdu.
    No to od początku:)

    Nasze maszyny:
    Enduraki © kundello21


    W niedzielę zauważyłem że poniedziałek ma być piękny, więc napisałem do kilku osób, czy jadą. Nie spodziewałem się że Jacek będzie chciał:) Oczywiście nieugięty Piotrek (kona) napisał że jedzie, wiedziałem że będzie niezła jazda.

    Na początek jazda przez kładkę na Wisłoku, która przypomina już od dłuższego czasu raczej jakiś most linowy w dżungli:p i cała sie sypie.

    Nie chciałem przez nią przejeżdżać, jakoś wyjątkowo się bałem że coś mi sie przydarzy, bo wszystko szło pięknie, a to jest podejrzane.
    Dalej już pojechaliśmy przez pola w stronę Przylasku, Hermanowa.


    No i zaczęło się.
    Patrzę, a Jacek stoi przy drodze i pedałuje w miejscu. Myślałem że łańcuch mu się urwał, ale to było coś o wiele gorszego. Zapadki w bębenku mu zamarzły i nie zahaczały sie o zęby bębenka. Pomyślałem, że jeśli zamarzły, to je podgrzejemy i będą działać.

    No to idziemy wszyscy do jakiegoś domu niedaleko drogi. Jacek idzie sam zapukać. Po dłuższej chwili otwiera jakaś babka, a Jacek niczym nałogowy palacz z błagającymi oczami mówi: przepraszam panią, nie ma pani zapalniczki lub zapałek? Bo zepsuł nam sie rower i musimy go podgrzać.
    Pani się zdziwiła, po co nam ogień. Wytłumaczyliśmy im o co chodzi.

    W drzwiach pojawił sie mąż tej pani i dał nam jeszcze gazety.
    Później podpaliliśmy je i podgrzaliśmy kasetę, lód sie roztopił i koniki załapały.
    Wzięliśmy jeszcze zapałki i gazety i ruszyliśmy dalej.

    Jednak Jackowi znowu zaczęło zamarzać i przeskakiwać co jakiś czas, więc po zjeździe, pojechał sam do domu (z gazetą i zapałkami), a my z Piotrkiem ruszyliśmy w las.

    W lesie było pięknie, zresztą zawsze jest. Tam parę zdjęć i zjedzenie specjalnych lajtowanych czekolad:p czyli napowietrzanych 75g hehe


    Dalej na Leckę i tam dylemat, czy zaliczać Wilcze, czy nie damy rady. Jednak nie daliśmy rady, bo czas nas gonił, a lampek nie zabraliśmy. Szlag by to.

    No to jedziemy do lasu do Sołonki.
    Tam też dość fajna trasa leśna.
    Podjazd i postój w takim zajeździe:

    i ślad:


    Następnie do Lubeni przez znaną nam trasę pełną kolein. Dodatkowo zaczyna sypać coraz mocniej.
    Na chwilę przestaje, jedziemy na Babicę na stok narciarski, przez las.
    Zjazd ze stoku nie był łatwy. Za dużo śniegu nawalili (sztuczne naśnieżanie) i koła sie strasznie zapadały. Nawet w dół trzeba było dokręcać by sie nie zatrzymać.
    Piotrkowi puściły hamulce, i to nie te w rowerze;)
    Puścił się z góry, po czym wywinął piekne salto razem z rowerem:D Widok przepiękny hehehe

    Posmialiśmy i pojechaliśmy dalej, w stronę Grochowicznej Dział, czyli naszego miejsca na ognisko.

    na podjeździe zaczyna coraz mocniej sypać. W końcu jesteśmy na górze, a tam sypie bardzo mocno. Śnieżyca.
    Zjeżdżamy lasem do Lutoryża, mijamy w lesie drwali, patrzą na nas jakoś dziwnie...
    Potem biały asfalt i coraz mniej sił. Jakimś cudem dojeżdżamy do MPWIK i zalewem do domu.
    Wyjazd jak i trasa godna polecenia. Dużo podjazdów, mało dróg asfaltowych i ładne widoczki.


    Kilka km do domu jeszcze...
    Kategoria Moje zdjęcia